Jean-Claude Juncker uważa, że brexit powinien odbyć się przed 23 maja - czyli przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Chodzi o uniknięcie wątpliwości co do tego, czy Wielka Brytania powinna brać w nich udział. Juncker rozmawiał telefonicznie z Theresą May, o czym poinformowała rzeczniczka szefa Komisji Europejskiej Mina Andreewa.
- Jean-Claude Juncker uważa, że to dobrze, że Theresa May przekazuje swoje przemyślenia przed szczytem; ostrzegł ją w rozmowie telefonicznej przed wnioskowaniem o przedłużenie dalej niż wybory europejskie. Brexit musi być nastąpić przed 23 maja, w przeciwnym wypadku Wielka Brytania będzie musiała przeprowadzić wybory do Parlamentu Europejskiego - przekazała Andreewa.
Dodała też, że jeszcze Bruksela nie dostała jeszcze listu od brytyjskiej premier. Podkreśliła, że UE zrobiła wszystko, co mogła, by odpowiedzieć na prośby Wielkiej Brytanii, ale wciąż brakuje tam poparcia dla umowy brexitowej.
Rada Europejska mogłaby znów spotkać się w przyszłym tygodniu, ale cierpliwość jest już niska. Umowa ws. wyjścia nie będzie renegocjowana
- napisała na Twitterze Mina Andreewa.
Jean-Claude Juncker sugerował dziś wcześniej, że w przyszłym tygodniu możliwy jest nadzwyczajny szczyt unijnych liderów. Dopiero wtedy mieliby zdecydować, czy godzą się na opóźnienie brexitu. Przewodniczący KE mówił, że dziś rano do Komisji nie dotarł jeszcze list Theresy May, tak jak tego oczekiwano. Brytyjska premier poinformowała o wysłaniu listu wczesnym popołudniem.
Zaplanowany wcześniej szczyt Rady Europejskiej rusza jutro, ale z wypowiedzi unijnych oficjeli wynika, że żadne wiążące decyzje mogą na nim nie zapaść. Na razie domniemaną, zapisaną w prawie datą brexitu pozostaje 29 marca. Jeśli decyzja w sprawie opóźnienia rozwodu Londynu z Brukselą zapadnie dopiero w przyszłym tygodniu, byłoby to naprawdę działanie na ostatnią chwilę. Bez niego w nocy z 29 na 30 marca Wielka Brytania i tak wyjdzie z Unii - tylko wtedy oznaczałoby twardy brexit, chaotyczny i kosztowny dla gospodarki.