Oto człowiek, który popsuł szyki Theresie May. John Bercow ma bardzo duży wpływ na brexit

Ma kota o imieniu Order (ang. porządek) - to słowo wykrzykuje na każdym posiedzeniu brytyjskiej Izby Gmin. Zapowiadał się na dobrego tenisistę, ale został najmłodszym spikerem od 170 lat. Jest jednym z najważniejszych obecnie polityków w Wielkiej Brytanii. I jego zdanie w sprawie brexitu bywa kluczowe.

W przypadku brexitu wciąż obowiązuje data 29 marca. Tego dnia Londyn weźmie rozwód z Brukselą, z umową określającą warunki rozstania lub bez niej - jeśli wcześniej nie ustali innego rozwiązania. Przyglądając się brytyjskiej debacie politycznej, można się nie zorientować, na jakim etapie dochodzenia do brexitu Wielka Brytania obecnie się znajduje. Trudno jednak nie zauważyć jednej postaci - Johna Bercowa.

John Bercow niweczy plan Theresy May

John Bercow jest spikerem brytyjskiej Izby Gmin. W poniedziałek po południu, kiedy Theresa May walczyła o zapewnienie większości dla poparcia jej umowy brexitowej, ukręcił głowę planom przeprowadzenia trzeciego głosowania nad ową umowę. Powołując się na procedurę sprzed 400 lat oświadczył, że nie można przedstawić pod głosowanie w Izbie Gmin wniosku, który już raz na tej samej sesji parlamentu został odrzucony. Głosowanie nad umową w sprawie warunków brexitu nie będzie w tym tygodniu możliwe.

Theresa May chce teraz poprosić unijnych liderów o przedłużenie brexitu i z liczy, że z taką decyzją będzie mogła do swojego parlamentu wrócić w przyszłym tygodniu.

Czytaj więcej na ten temat: Theresa May napisze do Donalda Tuska. Przegrała z Izbą Gmin, poprosi Bruskelę o pomoc z brexitem

We wtorek rano dziennikarze przyłapali go, kiedy szedł przez miasto do pracy w parlamencie. Próbowali wypytać o powody takiego kroku. John Bercow wymigał się od odpowiedzi, choć zaproponował za to reporterom kawę i herbatę.

Spiker Izby Gmin zwrócił w tym tygodniu na siebie uwagę po raz kolejny. Międzynarodowe media zachwyciły się nim w styczniu, kiedy porozumienie brexitowe było głosowane - i odrzucone - po raz pierwszy. Podczas burzliwej debaty Bercow uciszał posłów, w charakterystyczny sposób wykrzykując: "ooordeeer!" (ang. porządek). Artykuły w europejskiej prasie sugerowały, że jedyny porządek w brytyjskiej polityce wypływa z ust Johna Bercowa.

Niemiecki program informacyjny "Tagesschau" opublikował wtedy na Twitterze krótkie zestawienie okrzyków Bercowa z posiedzenia Izby Gmin 15 stycznia, które szybko zyskało popularność:

Poza ekspresyjnym stylem prowadzenia obrad, Bercow znany jest też ze swoich fantazyjnych krawatów.

Nie tylko brexit. "Speaker of the devil" przywołuje do porządku od lat

Dla Brytyjczyków to nic nowego. John Bercow, który w styczniu skończył 56 lat, od dawna pokazuje, że potrafi uspokoić nie tylko krzykiem, ale i ciętymi komentarzami. Jednemu z posłów powiedział, by "przestał wrzeszczeć na całą salę" oraz "uspokoił się i poszedł na jogę". Do ministra do spraw dzieci, by "spróbował się uspokoić i zaczął zachowywać jak dorosły, a jeśli nie potrafi, jeśli to jest ponad jego możliwości, opuścił izbę", dodając: "poradzimy sobie bez ciebie".

Pilnuje, by przemawiający zwracali się do siebie z szacunkiem i nie robi wyjątków nawet dla szefa rządu. Kiedy konserwatywny premier David Cameron w 2013 roku nazwał lidera opozycyjnej Partii Pracy Eda Millibanda oszustem, Bercow go upomniał. "Premier jest człowiekiem o wielkiej wszechstronności w posługiwaniu się językiem, ale to nieco poniżej poziomu".

Wśród polityków ma chyba tylu zwolenników, co przeciwników. Tych drugich szczególnie w Partii Konserwatywnej, z której sam się wywodzi. Zarzucają mu brak bezstronności (która jest wymagana na jego stanowisku) i podejrzewają o to, że jest przeciwnikiem brexitu i w odpowiedni sposób steruje debatą parlamentarną. On sam zresztą przyznał się kiedyś, że w referendum z 2016 roku głosował za pozostaniem w UE.

Na początku stycznia wywołał niemałe oburzenie w brytyjskich mediach, które potem ostro go skrytykowały. Na tydzień przed pamiętnym, styczniowym głosowaniem, upokarzającym dla May, zezwolił na przegłosowanie poprawki zobowiązującej panią premier, by w razie odrzucenia umowy z UE w ciągu trzech dni przedstawiła nowy plan na brexit.

To ograniczyło Theresie May możliwości manewru - jak teraz widać, nie była to ostatnia taka sytuacja. Brytyjska prasa, szczególnie ta zbliżona do tabloidów, eksplodowała wyrazistymi nagłówkami. Wśród nich "Out of order", czyli "bez porządku" i "Speaker of the devil". Ten drugi trudno bezpośrednio przetłumaczyć na język polski. Dosłownie znaczy "mówca/spiker diabła", ale przede wszystkim jest to gra słowna nawiązująca do powiedzenia "speak of the devil", którego polskim odpowiednikiem jest "o wilku mowa".

Dzień później tłumaczył się z zarzutu konserwatywnego posła Adama Holloway'a, że jeździ samochodem z naklejką "obraźliwą" dla zwolenników brexitu. "Jedynym powodem, dla którego pozwoliłem sobie przerwać w tym momencie - i mam nadzieję, że mi wybaczycie - jest to, że popełnił on [Holloway - red.] w swojej wypowiedzi błąd faktyczny. Jestem głęboko przekonany, że nie było to zamierzone, ale był to błąd dotyczący faktów. Szanowny pan powiedział, że na moim samochodzie jest naklejka. Tak się składa, że ta naklejka, odnosząca się do brexitu, znajduje się na szybie samochodu mojej żony. I jestem pewien, że szanowny pan nie sugerowałby nawet przez chwilę, że żona jest własnością albo majątkiem ruchomym męża. Ma prawo do swoich poglądów, ta naklejka nie jest moja i to zamyka sprawę".

Spiker z władzą i kotem o imieniu Porządek

Spiker Izby Gmin ma sporą władzę. Przewodniczy obradom, podobnie jak u nas marszałek Sejmu, i w znacznym stopniu może nimi sterować. Decyduje, kiedy mogą wypowiadać się posłowie, które poprawki zablokować, kiedy przeprowadzić rozstrzygające głosowanie. Może nakazać przemawiającemu przerwać wystąpienie albo usunąć go z sali, jeśli zakłóca posiedzenie. Jest teraz jednym z najważniejszych polityków w kraju, bo to od niego zależy, jakie poprawki trafią pod głosowanie. W przypadku ciągnącej się od miesięcy debaty wokół brexitu może się to okazać kluczowe.

John Bercow, konserwatywny poseł, został wybrany na spikera w 2009 roku. Jako 46-latek był najmłodszym spikerem w Izbie Gmin od 170 lat. Ponieważ pełniąca to stanowisko osoba musi być bezstronna, zrezygnował z członkostwa w Partii Konserwatywnej. Choć głosowanie jest tajne, mówiło się wtedy, że wybór zawdzięczał wcale nie kolegom z własnego ugrupowania, a opozycyjnej Partii Pracy. Torysi, w tym premier Theresa May, nie lubią go za to, że z czasem przeniósł się pod względem poglądów ze skrajnie prawej strony w kierunku centrum, a jak uważają niektórzy nawet zbyt blisko laburzystów.

Wielu nie podoba się też, że Bercow, postrzegany jako być może najbardziej kontrowersyjny spiker we współczesnej historii, unowocześnia przesiąknięty tradycjami brytyjski parlamentaryzm. Zaczął od tego, że przestał ubierać na posiedzenia zwyczajowe bryczesy do kolan i rajtuzy, wymieniając je na zwykły biznesowy garnitur. Zniósł też wymóg, by urzędnicy Izby Gmin, jego doradcy, nosili peruki.

Z ruchem konserwatywnym związany jest od wczesnej młodości. Wcześniej, w dzieciństwie, był obiecującym tenisistą. Musiał przerwać karierę z powodu astmy, ale tenis pozostał jego pasją (ulubiony zawodnik: Roger Federer). Nadal grywa okazjonalnie w drużynie Izby Gmin, jego tenisowym partnerem był David Cameron. Bywa wyśmiewany z powodu swojego charakterystycznego okrzyku "order!", ale wydaje się tym nie przejmować. Kiedyś powiedział posłom w trakcie posiedzenia, że ma w domu kota o imieniu Order.

W zasadzie może sprawować swoją funkcję dopóty, dopóki sam nie zrezygnuje. W 2015 roku była próba pozbawienia go stanowiska, ale ocalał. Bobby Friedman z "The Telegraph" napisał wtedy - bardzo po brytyjsku - że John Bercow jest "archetypowym człowiekiem marmite" (marmite to gęsta, brązowa pasta, robiona z drożdży, które zostały po warzenia piwa, dość specyficzna w smaku). Co to znaczy? "Niektórzy go kochają, ale jest znienawidzony przez wielu innych. To nie jest po prostu łagodna niechęć lub niejasna irytacja" - podsumował dziennikarz.

Jak przypomniał dziś portal Bloomberg, w przeszłości zdarzało się, że spikerów karano w sposób ostateczny. Między 1394 a 1535 rokiem siedmiu z nich ścięto głowy. Podobno niektórzy z członków rządu Theresy May żartują teraz, że dla Johna Bercowa taki los byłby i tak zbyt łaskawy.

O co chodzi z tym brexitem i jak wpłynie na Polaków w kraju i na Wyspach? Wyjaśnia Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego:

Zobacz wideo
Więcej o: