Po dniu pełnym wystąpień i informacji o dalszych losach brexitu - który teoretycznie pownien nastąpić w przyszłym tygodniu - głos zabrała premier Wielkiej Brytanii Theresa May.
- Zaczęłam urzędować z obietnicą wykonania decyzji z referendum dotyczącego brexitu. W marcu 2017 uruchomiłam artykuł 50. Po dwóch latach członkowie parlamentu nie mogą się zgodzić co do tego, w jaki sposób wyjść z UE. W rezultacie nie uda nam się opuścić Unii z umową w ustalonym terminie 29 marca - mówiła premier May.
- To opóźnienie jest czymś, czego osobiście bardzo żałuję. Jestem absolutnie pewna, że wy - suweren - macie tego serdecznie dość. Macie dość walk wewnętrznych, proceduralnych problemów, politycznych gier. Jesteście zmęczeni tym, że parlamentarzyści nie mówią o niczym innym niż brexit, choć macie realne zmartwienia: szkoły, opieka zdrowotna, przestępczość. Chcecie, by ten proces się skończył. Zgadzam się i jestem po waszej stronie
- zwróciła się do wyborców May. W kolejnych słowach dalej krytykowała członków Izby Gmin.
Brexit. "Teraz wszystko w rękach parlamentarzystów"
- Teraz wszystko w rękach parlamentarzystów. Dziś napisałam do Donalda Tuska z prośbą o przesunięcie terminu brexitu do 30 czerwca, by dać członkom parlamentu czas na podjęcie ostatecznej decyzji. Czy chcą wyjść z Unii z umową, która spełnia decyzję z referendum (...), czy chcą wyjść bez umowy, czy w ogóle nie chcą opuścić Unii, co może spowodować nienaprawialne straty w nie tylko naszej reputacji, ale też zaufaniu do procesu politycznego w ogóle - mówiła May.
- Dotychczas parlament robił wszystko by uniknąć podjęcia decyzji (...). Wierzę, że członkowie parlamentu poprą umowę, którą wynegocjowałam z UE. Będę pracować dniem i nocą, by zdobyć potrzebne poparcie. Ale nie jestem gotowa, by przedłużyć brexit dalej niż do 30 czerwca - powiedziała. Skrytykowała pomysły przesunięcia brexitu na bardziej odległy termin oraz ewentualnego drugiego referendum.
Premier Theresa May zwróciła się dziś z wnioskiem do Brukseli o przełożenie brexitu z 29 marca na 30 czerwca. Jutro, pierwszego dnia unijnego szczytu sytuację przeanalizują europejscy przywódcy.
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk powiedział, że krótkie opóźnienie brexitu jest możliwe, ale warunkowe. Tym warunkiem jest przyjęcie umowy dotyczącej wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii w przyszłym tygodniu w brytyjskim parlamencie. - Propozycja premier Theresy May dotycząca opóźnienia brexitu do 30 czerwca, choć ma zalety, rodzi jednak mnóstwo pytań natury prawnej i politycznej. Europejscy przywódcy będą o tym rozmawiać jutro - dodał przewodniczący Rady. Chodzi głównie o majowe wybory do Parlamentu Europejskiego. Przedstawiciele unijnych instytucji uważają, że jeśli w maju Wielka Brytania będzie jeszcze w Unii, będzie musiała zorganizować wybory, ale władze w Londynie są niechętne.