W liście, który premier Mateusz Morawiecki otrzymał od Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców Adama Abramowicza czytamy o zastrzeżeniach do Biura Analiz Sejmowych dotyczących analiz skutków, które przyniósł zakaz handlu w niedziele.
Rzecznik MŚP w opublikowanym liście twierdzi, że BAS przygotował swoją opinię, cytowaną przez liczne media, nieprofesjonalnie. Biuro informowało, że powodu wprowadzenia zakazu handlu obroty sklepów spadały, a część z nich zostało zamkniętych.
Okazało się , że źródłem stwierdzenia BAS o spadku obrotów o 20-30 proc. jest dziennik "Rzeczpospolita", który upowszechnił taką informację powołując się na stwierdzeniu jednego, anonimowego właściciela sklepu spod Warszawy. Ten sam fragment z opinii BAS oraz informacja, jakoby z powodu ograniczenia handlu w niedzielę zamknęło się w 2018 roku 16000 małych sklepów, były podstawą artykułów o problemach MŚP wywołanych ustawą. W przekazie używano dramatycznych stwierdzeń typu: "rzeź małych sklepów".
- stwierdza rzecznik.
Dodaje, że BAS oparło się na "informacji nierzetelnej, mijającej się z prawdą i niepopartej godnymi zaufania danymi". Statystyki GUS nie potwierdzają bowiem negatywnych skutków zakazu handlu.
Jest rzeczą skandaliczną, że BAS dopuściło się takiego braku profesjonalizmu w tak ważnej sprawie. Opinia agendy sejmowej powinna być sporządzona z zachowaniem wyjątkowo należytej staranności, ponieważ stanowi podstawę do podejmowania przez polityków decyzji dotyczących życia milionów Polaków.
- czytamy w liście do premiera.
Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego, by ten wyeliminował rzeczywiste przyczyny zamykania małych placówek handlowych.
Czytaj też: Minister finansów miała podać się do dymisji, ale Morawiecki odmówił. W tle socjalne obietnice PiS
Wśród postulatów MŚP znalazły się: przywrócenie ustawy o podatku handlowym, zawieszonej od listopada 2016 roku, przeciwdziałanie dumpingowi, czyli zaniżaniu cen, ograniczenie towarów spoza UE, głównie Chin.
Rzecznik przekonuje, że "jeżeli takie działania nie nastąpią, grozi nam całkowita monopolizacja rynku przez duże, korporacyjne sieci". Skutkiem tego może być "ograniczenie oferty zakupu dla konsumentów" oraz "zamknięcie alternatywnych kanałów dystrybucji dla polskich producentów i rolników". Miałoby to doprowadzić do "zamykania małych fabryk , zakładów przetwórczych" oraz "pogorszy warunki prowadzenia gospodarstw rolnych".