44. wyprawa na Polską Stację Antarktyczną imienia Henryka Arctowskiego wyrusza jesienią tego roku. Nabór pracowników przyciągnął rekordową liczbę chętnych.
- Nigdy jeszcze instytut biochemii i biofizyki nie otrzymał tak dużej liczby zgłoszeń. Było ich 1548 - mówi Dagmara Bożek-Andryszczak*, która przejrzała je wszystkie, by wybrać kilkanaście osób, które pojadą na stację na pół roku lub rok.
Co brano pod uwagę przy wyborze kandydatów, jakie są największe wyzwania, które ich czekają, czym różni się pobyt na stacji antarktycznej od tego na północy, na Spitsbergenie oraz co jest trudniejsze: spędzenie roku z dala od cywilizacji czy powrót do "zwykłego" życia? Zobacz całą rozmowę:
Polska Stacja Antarktyczna znajduje się w Antarktyce, na Wyspie Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych, około 120 km od Antarktydy. Założono ją w 1977 roku i nazwano na cześć Henryka Arctowskiego, słynnego polskiego geografa i badacza Antarktyki. Nie jest tam tak zimno, jak na kontynencie, ale trzeba liczyć się z trudnymi warunkami pogodowymi, w tym na przykład silnymi wiatrami.
Pod koniec listopada Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa poinformowało o przydzieleniu stacji 88 mln zł dotacji. Za te pieniądze ma zostać wybudowany między innymi nowy budynek główny, w którym znajdują się kwatery mieszkalne. Obecny położony jest tuż nad brzegiem morza i bywa zalewany i niszczony przez sztormowe fale.
*Dagmara Bożek-Andryszczak spędziła już rok na Polskiej Stacji Polarnej Hornsund oraz rok na Polskiej Stacji Antarktycznej, co wraz z mężem opisała w książce "Dom pod biegunem. Gorączka (ant)arktyczna".