Przypomnijmy, że w październiku ub. r. USA wprowadziły na kilka dni zakaz importu wieprzowiny z Polski. Był to efekt obaw przed rozprzestrzenianiem się wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF). Tłumaczono, że w jednym z zakładów eksportujących wieprzowinę z Polski do USA nie były przestrzegane wymogi sanitarne. Polskie władze informowały, że "embargo jest pomyłką" i po kilku dniach faktycznie ograniczenie ze strony USA zostało anulowane.
Teraz wygląda jednak na to, że problemy mogą wrócić. Jak informuje Polsat News, Główny Inspektor Weterynarii dostał pismo od swojego odpowiednika w USA, z żądaniem zatrudnienia do 15 lipca 49 weterynarzy, którzy mieliby nadzorować polskich producentów wieprzowiny z przeznaczeniem na rynek amerykański. Kontrolerzy mieliby być finansowani z budżetu państwa. Dodatkowo, strona amerykańska ma oczekiwać także zwiększenia zakresu badań pod kątem wyeliminowania ryzyka przeniesienia wirusa ASF. Koszt spełnienia żądań strony amerykańskiej ma według wyliczeń "Portalu Spożywczego" wynosić ok. 4 mln zł. Polska strona na odpowiedź ma czas do 8 maja.
Czy jeśli polska strona nie spełni oczekiwań Amerykanów, embargo na polską wieprzowinę znowu może zostać wprowadzone? Janusz Rodziewicz ze Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP w rozmowie z Polsat News jest optymistą i informuje, że Ministerstwo Rolnictwa rozmawia już ze stroną amerykańską o przedłużeniu terminu. Dodaje, że "nie ma żadnego zagrożenia embargiem".
Zatwierdzoną możliwość eksportu wieprzowiny do USA ma obecnie 17 zakładów w Polsce.
Stany Zjednoczone są jednym z największych odbiorców naszego mięsa wieprzowego. Jak wynika z danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, w 2018 r. (do listopada włącznie) więcej wieprzowiny z Polski trafiło tylko do Niemiec (66 tys. ton) i Włoch (59 tys. ton) przy 56 tys. ton do USA.