Jak donosi branżowy serwis Salmon Business, Norweska Dyrekcja Rybołówstwa wstępnie oszacowała straty na 11,6 tys. ton tamtejszego łososia, co stanowi koszt co najmniej 270 mln zł. Po dokładnych wyliczeniach straty mogą okazać się jeszcze większe.
Jednym z powodów może być rekordowy rozkwit glonów, które są w tym momencie całkowicie poza kontrolą. Najczęściej wymienianą przyczyną wzmożonej obecności glonów jest globalne ocieplenie. Skutek jaki ma dla zasobów norweskiego łososia jest szczególnie dotkliwy dla tamtejszych hodowców.
Nie można niestety powstrzymać rozprzestrzeniania się glonów, bo w norweskich wodach występują one naturalnie, jednak kiedy mamy takie warunki klimatyczne jak teraz, to pojawia się ich dużo więcej
- poinformowała Annette Aase, rzecznik Norweskiej Dyrekcji Rybołówstwa.
Dokładne liczenie strat jeszcze się nie zakończyło. Pojawiają się nowe ogniska glonów, a rybacy donoszą o nowych przypadkach. Dyrekcja Rybołówstwa użyła pływającego laboratorium do pobrania próbek i rozważa wykorzystanie zdjęć satelitarnych, by zapanować nad toksycznymi glonami.
Nie mamy jeszcze informacji o całkowitej liczbie ryb, głównie z dwóch powodów. Nie wszyscy hodowcy mają wystarczające możliwości, aby określić liczbę, a waga ryb waha się od 700 gramów do 5,5 kilograma
- informuje Norweski Dyrektoriat Rybołówstwa.
Główny importer
Norwegia jest największym globalnym dostawcą łososia. Ryba ta nie traci na popularności, dlatego w 2018 r. Norwegia odnotowała kolejny wzrost jej eksportu - sprzedała go o 2,5 proc. czyli 1,24 mln ton łososia więcej niż rok wcześniej.
Straty są jak dotąd podzielone na około 4 800 ton w Nordland i 6 800 ton w Troms. W przypadku Nordland dotyczy to firm: Ballangen Sjøfarm, Ellingsen Seafood i Mortenlaks. W Troms straty dotknęły firm: Sørrollnesfisk, Northern Lights Salmon, Kleiva Fiskefarm, Gratanglaks, Nordlaks i Salaks.
