Już wkrótce procesy związane z odzyskiwaniem długów mogą wyglądać nieco inaczej niż dziś. Senat pracuje właśnie nad zmianą procedury cywilnej. Kilka zmian wydaje się istotnych zarówno z punktu widzenia dłużnika jak i wierzyciela - podaje Business Insider.
Po pierwsze wzrosnąć mają opłaty sądowe. Dziś jeśli ktoś zalega nam ze spłatą zobowiązania - i nie ma tu znaczenia, czy chodzi o firmę, czy osobę prywatną - możemy poprosić o pomoc sąd. A ten może wydać wyrok nakazujący dłużnikowi zapłatę. Opłata sądowa za pozew do 5 tys. zł. wynosi dziś niedużo - 100 zł. Po zmianie przepisów ma wzrosnąć do 400 zł. Osoby mniej zamożne, albo takie, które mają sporo dłużników, nie będą zapewne zadowolone z tej propozycji.
Czytaj też: Komornicy nie odpuszczają. Pukają do drzwi osób, które nie płacą abonamentu RTV
Druga istotna zmiana dotyczy sposobu dostarczania pism. Dzisiaj przypomina to często zabawę w chowanego. Dłużnik jest w niej jednak na straconej pozycji. Dwukrotnie nieodebrane pismo z sądu uznaje się bowiem za dostarczone.
Według nowych przepisów pismo o procesie miałby doręczać komornik. I to za 60 zł. Ponadto koszt ustalenia adresu dłużnika miałby wynosić 40 zł. Dostarczenie listu z pozwem to koszt 100 zł.
Wierzyciele znów mogą być z tej zmiany niezadowoleni. Może się bowiem zdarzyć, że dłużnik celowo i skutecznie ukryje się przed komornikiem i pisma nie odbierze. Czy to sparaliżuje ewentualny proces? Tego do końca nie wiemy, bo w przepisach wciąż może znaleźć się odpowiednia furtka regulująca tę kwestię. Poza tym, oznacza to spory wzrost kosztów dla tych, którzy mają wiele długów do ściągnięcia.
Czy ze zmiany powinni być zadowoleni dłużnicy? Raczej tak. Dziś nagminne są bowiem sytuacje, w których dłużnik nie wie, że ma jakieś zobowiązanie do spłaty, a tym bardziej, że grozi mu pozew. Firmy specjalizujące się w skupowaniu starych długów wysyłają pisma na adresy, pod którymi wierzyciel od np. dekady już nie mieszka. Również sądy wysyłają pod taki adres wyrok upominawczy. Dłużnik nie wie, że musi np. wnieść sprzeciw, wyrok po dwóch tygodniach się uprawomocnia, a do akcji wkracza komornik. Najpierw powiadamia dłużnika o zajęciu konta, a potem po prostu zajmuje środki.
Dłużnik, który na przykład ma do czynienia z przedawnionym zobowiązaniem musi wystąpić do sądu tłumacząc, że o procesie nie wiedział, prosić o przywrócenie terminu przedawnienia. Cała ta procedura trwa długo i znacząco obciąża sądy.