Niedopałki od lat zajmują pierwsze miejsce wśród śmieci znajdowanych na plaży - tak wynika z badań, które przeprowadza organizacja Ocean Conservancy. Filtry papierosów, mimo że wyglądają niewinnie, zawierają plastik oraz toksyczne substancje, które trafiają do wody i są zjadane przez zwierzęta. Są też małe, trudno je zbierać, szczególnie na plażach, trudno też egzekwować zakazy ich wyrzucania tam, gdzie obowiązują takie przepisy.
Trudno chyba oczekiwać, że większość palaczy nagle zerwie z nałogiem, skoro nie odstraszają ich coraz bardziej radykalne oznaczenia na paczkach papierosów. Kalifornia ma drugi najniższy wśród amerykańskich stanów (po Utah) odsetek palaczy. A mimo to jej plaże zaśmiecają odpady palaczy.
Pojawił się więc pomysł rozwiązania tego problemu od innej strony. A dokładnie od strony producenta. Senate Bill 424 to projekt ustawy, którą do kalifornijskiego senatu stanowego zgłosiła senator Partii Demokratycznej Hannah-Beth Jackson, reprezentująca miasto Santa Barbara. Projekt zakłada zakazanie sprzedaży wyrobów tytoniowych z filtrami jednorazowego użytku, czyli w praktyce papierosów z filtrem. Do tego producenci wyrobów takich jak e-papierosy mieliby zagwarantować możliwość ich recyklingu lub odpowiedniej utylizacji. Projekt zakłada też możliwość nakładania kar w wysokości 500 dolarów za każde naruszenie zawartych w nim przepisów.
Fragment Senate Bill 424 Zródło: http://leginfo.legislature.ca.gov
Przy okazji pojawia się jeszcze jeden argument. W praktyce niemal wszystkie produkowane dziś na świecie papierosy mają filtry. Zwolennicy ograniczeń powołują się prace naukowców, w tym amerykańskiego Narodowego Instytutu Raka wskazujące, że filtry nie dają takiej ochrony, jak uważa wielu palaczy.
To nie pierwszy tego typu pomysł. Już w 2014 roku do zakazania filtrów papierosowych i zorganizowania sposób odbioru niedopałków wzywali naukowcy z uniwersytetu stanowego w San Diego. Wysuwali oni wtedy tezę, że to producenci papierosów powinni ponosić koszty utylizacji ich produktów.
Także od tego samego 2014 roku w Kalifornii próbowano przeforsować przepisy uderzające w niedopałki - bez powodzenia. Tym razem projekt przeszedł już przez pierwszy etap legislacji, szanse na jego uchwalenie są więc większe niż w przypadku poprzednich. Ustawę, zgodnie z częstą praktyką w USA, wspiera grupa lobbingowa National Stewardship Action Council, która zajmuje się m.in. promowaniem modelu gospodarki o obiegu zamkniętym.
Poszczególne lokalne władze w Kalifornii wprowadzają własne różnego rodzaju ograniczenia i zakazy. Na przykład w Beverly Hills rada miejska przegłosowała uchwałę zakazującą sprzedaży papierosów, cygar, tytoniu do fajek i do żucia oraz e-papierosów w sklepach spożywczych, aptekach i na stacjach benzynowych. Zakaz ma zacząć obowiązywać od 2021 roku.
Pomysłodawcom Senat Bill 424 chodzi jednak o wprowadzenie obostrzeń na poziomie stanowym. Chcą też współpracować przy ustalaniu szczegółów z branżą tytoniową, stąd w projekcie pozostawiono luki dotyczące szczegółów rozwiązań. Gdyby to prawo weszło w życie, byłoby to najszersze ograniczenie wyrobów tytoniowych w Stanach Zjednoczonych.
Co ciekawe, amerykańskie portale internetowe, opisując tę sprawę, przywołują przykład Unii Europejskiej i prawa dotyczącego gospodarki w obiegu zamkniętym, zwiększającej odpowiedzialność producentów produktów plastikowych. Za dwa lata zakazana będzie sprzedaż patyczków do uszu, jednorazowych sztućców i talerzy, słomek i mieszadełek do napojów, a także patyków do balonów, chyba że zostaną wyprodukowane z bardziej ekologicznego tworzywa. Plastikowe butelki czy kubki będą mogły być sprzedawane, tylko jeśli będą posiadały zamknięcia, a więc staną się produktami wielorazowego użytku.
Na Gazeta.pl trwa wakacyjna akcja "Plaża bez peta". Dowiedz się, dlaczego warto się do niej przyłączyć. Wspólnie stworzymy mapę plaż bez petów - czystych, cudownych miejsc na polskim brzegu. Jeśli chcesz by znalazło się na niej twoje miasto lub biznes, napisz do nas: plazabezpeta@agora.pl.
Przeczytaj również nasze teksty w ramach akcji "Plaża bez peta":