Jak przyznaje resort spraw wewnętrznych, zgodnie z ustawą po włożeniu e-dowodu do czytnika powinny wyświetlić się między innymi imiona rodziców i nazwisko rodowe. Tak się jednak nie dzieje - przez błąd w oprogramowaniu. Szefowa MSWiA Elżbieta Witek uspokaja, że problemy z warstwą elektroniczną dowodu osobistego nie wpływają na jego ważność.
Dowód nie jest wadliwy, on zawiera nieścisłość w stosunku do tego, co mówi ustawa
- powiedziała minister. Elżbieta Witek zapewniła, że trwają prace nad wyeliminowaniem błędu w oprogramowaniu. Poinformowała, że posiadacze nowych dowodów z błędem będą mogli je wymienić za darmo.
Naprawa oprogramowania, które pozwoli prawidłowo kodować chipy w e-dowodach, potrwa kilka tygodni
- potwierdził wiceszef MSWiA Sylwester Tułajew.
Przekazał jednocześnie, że zakończono pierwsze testy oprogramowania, ale należy je jeszcze zweryfikować i dopiero wtedy będzie można przystąpić do wymiany wadliwych dokumentów. Od marca wydano blisko 700 tys. nowych dokumentów tożsamości z warstwą elektroniczną.
W marcu Ministerstwo Cyfryzacji zdecydowało o czasowym wstrzymaniu produkcji nowych dowodów osobistych. Takich, które zawierały błędy, mogło być więcej, niż początkowo zakładano. W niektórych dowodach warstwa elektroniczna nie zawierała m.in. specjalnego podpisu, który pozwalał szybciej załatwiać sprawy urzędowe, a była to jedna z najważniejszych funkcji e-dowodu, zachęcających do używania nowego dokumentu.
Według oficjalnych doniesień wyprodukowano 702 dokumenty z błędem. Wszystkie zostały unieważnione. Jednak według "Dziennika Gazety Prawnej" skala błędu mogła być większa. Fabrykę mogło opuścić - zgodnie z informacjami pochodzących od anonimowych informatorów - od trzech do pięciu tys. wadliwych dowodów. To oznaczałoby, że koszt pomyłki w oprogramowaniu mógł kosztować nawet 150 tys. zł.