Spór o 400 tys. euro rozpoczął się w październiku 2009 roku, kiedy obywatelka Chin lecąca z Madrytu do Helsinek została wyproszona z samolotu Finnair po tym, jak władze hiszpańskie znalazły w jej bagażu rejestrowanym znaczną sumę pieniędzy. Kiedy samolot, którym miała podróżować Chinka, wylądował w Finlandii, znaleziono w jego kabinie bagaż, w którym znajdowało się 400 tys. euro ukrytych w pojemnikach po chipsach i opakowaniach po czekoladzie - relacjonuje portal yle.fi.
Finlandia: Biuro rzeczy znalezionych chciało otrzymać 400 000 euro znalezione na pokładzie
Cała kwota, czyli 400 tys. euro w banknotach o nominale 50 i 100 euro, została przekazana fińskiej policji. Fińskie Krajowe Biuro Śledcze wszczęło wówczas dochodzenie w sprawie prania pieniędzy, które zakończyło się w 2013 roku. Rok później policja poinformowała Chinkę, że jeżeli nie odbierze pieniędzy w ciągu trzech miesięcy, zostaną one przekazane państwu fińskiemu. Kobieta nie odpowiedziała jednak na wezwania służb Finlandii.
Wówczas pieniędzmi zainteresowała się firma Lost and Found International Finland, która prowadzi biuro rzeczy znalezionych na helsińskim lotnisku. Przedsiębiorstwo powiedziało, że pieniądze powinny zostać mu przekazane, ale Fińskie Krajowe Biuro Śledcze odmówiło ich wydania, twierdząc, że cała kwota należy do państwa. Firma prowadząca biuro rzeczy znalezionych skierowała sprawę do sądu rejonowego w Helsinkach, ale wiosną ubiegłego roku sąd orzekł, że pieniądze należą do Finlandii, a nie do spółki. W poniedziałek 16 września sąd apelacyjny podtrzymał tę decyzję. Lost and Found International wciąż ma możliwość skierowania sprawy do fińskiego sądu najwyższego.
