W kwietniu dziesiątki tysięcy małych przedsiębiorców zadrżało. Rząd zapowiedział bowiem wprowadzenie tzw. "testu przedsiębiorcy". Prowadzący działalność gospodarczą polegającą na współpracy tylko z jednym podmiotem mieli zostać poddani weryfikacji.
Powody? Według ówczesnego stanowiska rządu skoro ktoś wystawia tylko jedną fakturę jednemu kontrahentowi to jego działalność gospodarcza może zostać uznana za fikcyjną. Taki niby-przedsiębiorca powinien przejść na etat i zapłacić znacząco wyższe daniny - w postaci podatku i składek na ZUS.
>>> Co by się stało, gdyby rząd nakazał płacić składki ZUS od dochodu? Ekspert wyjaśnia
Z planów rząd ostatecznie się wycofał, a premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że żadnej weryfikacji nie będzie. Część ekspertów miała jednak wątpliwości, czy urzędy skarbowe nie wezmą przypadkiem tej kategorii przedsiębiorców "pod lupę".
Jeden z nich postanowił uprzedzić ruch skarbówki. Zdezorientowany stanowiskiem rządu, jak donosi "Rzeczpospolita, zapytał swój urząd skarbowy o to, jak ma się rozliczać. Czy prowadząc firmę opierającą się na współpracy z jednym kontrahentem można stosować korzystny podatek liniowy? Fiskus odpowiedział twierdząco, co może być ulgą dla ok. 150 tys. podmiotów, które działają w Polsce na takich zasadach.
Czytaj też: Lidl szuka 1000 pracowników. Zarobki? Od 3100 zł brutto na start, ale niektórzy mogą dostać znacznie więcej
Samozatrudnionych może zresztą przybywać. Płaca minimalna w roku 2024 ma wynieść 4 tys. zł brutto, co może sprzyjać wzrostowi innych wynagrodzeń. Tymczasem już przy minimalnym wynagrodzeniu składki na ZUS i podatek odprowadzane przez przedsiębiorcę wyniosą blisko 1,9 tys. zł, a łączny koszt pracownika przekroczy 4,8 tys. zł.