>>> Zobacz także: Były prezydent Polski ocenia wybór prezydenta Ukrainy. "Wielka niewiadoma"
Polska firma zajmująca się handlem bronią, posiadająca wszystkie odpowiednie zezwolenia MSWiA, może być powiązana ze sprzedażą pocisków, które ostatecznie dotarły w w rejon ukraińskiego Donbasu. Wciąż jest on ogarnięty konfliktem.
Jak ustalił "Dziennik Gazeta Prawna", 30 tys. pocisków moździerzowych wyprodukowanych w Serbii za pośrednictwem spółki zarejestrowanej na Cyprze trafiło do firmy w Polsce. Dziennik twierdzi, że losy amunicji pozostawały niejasne do czasu, aż na Ukrainie odnaleźli ją prorosyjscy separatyści i zrobili z tego "medialne show".
Po co jednak w transakcji, która plącze nasz kraj w międzynarodowy konflikt, pojawiła się polska firma?
Ta spółka najpewniej posłużyła jako podmiot, który nie miał znaczenia z punktu widzenia polityki zaopatrzenia ukraińskich sił zbrojnych. Miał po prostu zawyżyć cenę dostawy na Ukrainę.
- wyjaśnia informator "DGP", dodając, że powodem zawyżenia ceny była konieczność wypłaty prowizji osobom zaangażowanym w projekt.
Niewykluczone, że ludzie z polskiej firmy nigdy na oczy nie widzieli nawet serbskich pocisków. Najpewniej posłużyli jako słupy.
- twierdzi źródło dziennika.
Sprawę w rozmowie z "Dziennikiem" skomentował Generał Waldemar Skrzypczak, były wiceszef MON odpowiedzialny za zakupy dla wojska. Stwierdził on, że nie wierzy, iż Serbowie nie wiedzieli, gdzie ostatecznie trafi sprzedana broń.
"Myślę, że oni doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co się dzieje, a teraz po prostu próbują zachować twarz przed Rosjanami. [...] Może być tak, że kozłem ofiarnym dla porażki wizerunkowej Serbów będą właśnie polskie spółki." - stwierdził Skrzypczak.
W piątek sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych ma wydać opinię dotyczącą zmiany szefa Służby Wywiadu Wojskowego. Możliwe, że generał Andrzej Kowalski, nazywany "ostatnim człowiekiem Antoniego Macierewicza" odejdzie ze stanowiska. Zastąpić ma go Marek Łapiński, aktualny wiceminister obrony narodowej - podaje TVN24.
Czytaj też: Do niedawna takie rakiety były zakazane. USA przeprowadza drugi test
Dymisji szefa SSW domaga się premier Mateusz Morawiecki. Zdaniem komentatorów zadaniem Służby jest nadzorowanie transakcji takich jak ta pomiędzy polską firmą, a ukraińskimi odbiorcami. Opinia sejmowej komisji, podobnie jak prezydenta, jest wymagana prawem, jednak ostateczna decyzja, co do zmiany szefa SSW należy do premiera.