Rząd obiecuje polski atom. Znowu. Czy taka inwestycja ma sens? Atomowe za i przeciw

Atom na świecie ma różną prasę. Po katastrofie w Fukushimie z 2011 roku na przykład Niemcy postanowiły wygasić swój program jądrowy. Inni - jak Chiny - budują kolejne nowe reaktory. Elektrownie atomowe mają swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników. Kiedy kryzys klimatyczny stał się naprawdę palącym problemem, ta narracja nabrała zupełnie nowego wymiaru.

Nieco ponad tydzień temu rzecznik rządu Piotr Muller mówił, że w temacie budowy elektrowni jądrowej w Polsce obecnie trwają negocjacje dotyczące tego, kto miałby tę inwestycję sfinansować.

Elektrownia jądrowa - argumenty za i przeciw

Teoretycznie, według ostatnich założeń, pierwszy reaktor powinien zacząć działać za 13 lat, w 2033 roku. Tymczasem, zgodnie z założeniami sprzed dekady, elektrownia miała ruszyć w tym roku. To gigantyczna inwestycja, mówi się o 40-70 mld złotych, a na świecie kwoty zakładane na budowę elektrowni jądrowych są zwykle wyższe. - Budżety są przekraczane z grubsza trzykrotnie, jak pokazują doświadczenia europejskie - mówi Marcin Popkiewicz, fizyk jądrowy, ekspert portalu Nauka o Klimacie. 

Na świecie jedni reaktory stawiają, inni je wyłączają, a jeszcze inni - jak Francuzi - chcą nadal z nich korzystać, ale też jednocześnie mieć więcej energii ze źródeł odnawialnych. Przeciwnicy mówią o kwestiach bezpieczeństwa - za wykorzystywanie nowoczesnej technologii odpowiadają w końcu ludzie, a ci popełniają błędy. Zwolennicy podnoszą kwestie klimatyczne i bezemisyjność takich elektrowni. Więcej takich argumentów w programie "Oko na świat".

Więcej o: