Polka relacjonuje z włoskiego Treviso. "W telewizji panika, ale na ulicach spokojnie"

Jak wskazują najnowsze dane, we Włoszech z powodu koronawirusa zmarło już 12 osób. Jedną z nich była 76-latka, która zmarła w szpitalu w Treviso (Wenecja Euganejska). To właśnie w Treviso na wczasach jest jedna z naszych czytelniczek. - Na ulicach nie widać paniki, nie ma kolejek w sklepach, ludzie nie wykupują jedzenia na zapas, a i ceny również nie poszły w górę - relacjonuje w liście do redakcji.
W telewizji panika, ale na ulicach spokojnie. Widziałam jedną osobę w masce. Nie ma kolejek w sklepach, ludzie nie wykupują jedzenia na zapas, a i ceny również nie poszły w górę. Nie widać też, by sklepy chciały zarobić na strachu mieszkańców. Nie są nigdzie na wierzchu wystawiane żele antybakteryjne. Dwa dni temu w aptece spotkałam jednego klienta. W innych aptekach również nie widziałam kolejek

- relacjonuje w liście do redakcji Polka, przebywająca właśnie na wczasach w miejscowości Treviso na północy Włoch, w regionie Wenecja Euganejska.

To jeden z regionów, który znalazł się na liście miejsc, do których obecnie Główny Inspektor Sanitarny nie zaleca podróżowania. Jedna z gmin w tym regionie jest objęta zakazem wstępu oraz opuszczania jej - to gmina Vo Euganeo w pobliżu Padwy - gdzie mieszkał 77-latek, pierwsza ofiara koronawirusa. Za złamanie zakazu grożą kary finansowe.

Odwołane wydarzenia, zamknięte muzea

Brak paniki nie oznacza jednak, że w Treviso nie zmieniło się nic.

W mieście odwołano wydarzenia, zamknięto też muzea. Ale sklepy czy restauracje działają normalnie, są otwarte i odwiedzane przez klientów

- relacjonuje nasza czytelnika. Zwraca uwagę także, że na ulicach jest zdecydowanie mniej mieszkańców i turystów.

Nie oznacza to jednak, że nie ma ich wcale. Po prostu nie ma tłumów, co również może wiązać się z gorszą pogodą

Włosi muszą się przytulać

Zauważyłam, że choć raczej nikt nie nosi masek ochronnych, to wiele osób na ulicy często używa żelu antybakteryjnego, również osoby przeziębione starają się kichać w rękaw

- pisze kobieta.

Problematyczne dla Włochów okazuje się także powstrzymywanie się do kontaktu fizycznego.

Włosi zupełnie nie potrafią sobie z tym poradzić. Non stop się łapią na tym, że chcą się przytulać, a nie mogą. Więc czasem wygląda to komicznie

- relacjonuje czytelniczka.

To gmina nieobjęta zakazem wstępu

Warto uściślić, że choć region Wenecja Euganejska jest jednym z tych, gdzie odnotowano zarażenia koronawirusem, to konkretnie Treviso nie znajduje się w "czerwonej strefie". Według przekazów medialnych kobieta, która zmarła w tamtejszym szpitalu z powodu tego wirusa, nie była mieszkanką miasta.

Niemniej w całym regionie Wenecja Euganejska odwołano nie tylko wszystkie imprezy masowe, ale także m.in. zamknięto szkoły i uczelnie wyższe. 

Jak pisaliśmy kilka dni temu, dużo gorzej sytuacja wygląda m.in. w sąsiedniej Lombardii. Mieszkańcy tego regionu w niektórych miastach "wykupowali wszystko, co się dało, skupiając się przede wszystkim na artykułach pierwszej potrzeby". W obawie przed rozszerzającą się epidemią ludzie zaczęli też masowo kupować środki dezynfekujące do rąk i maseczki ochronne, przez co powoli zaczyna ich brakować na rynku. Wzrost popytu na tego typu produkty spowodował, że znacznie wzrosły ich ceny. 

12 ofiar śmiertelnych koronawirusa we Włoszech

Według danych aktualnych na środę wieczorem, we Włoszech liczba stwierdzonych zarażeń koronawirusem wzrosła do 400. Zmarło 12 osób, ostatnią ofiarą był 70-letni mężczyzna cierpiący na inne, poważne choroby.

Szef ochrony cywilnej Angelo Borrelli poinformował wczoraj wieczorem, że liczba zarażeń wzrosła o 78 przypadków, natomiast za wyleczone uznano trzy osoby. Do zarażeń doszło w 10 z 20 włoskich regionów. Wczoraj po raz pierwszy stwierdzono patogen wśród dzieci. Chodzi o cztery przypadki w gminach otoczonych kordonem sanitarnym.

Zdaniem włoskich ekspertów koronawirus nie stanowi zagrożenia dla życia młodych ludzi. O epidemii koronawirusa mówił w Rzymie dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia w Europie Hans Kluge.

Traktujemy sytuację bardzo poważnie. Ale pamiętajmy, że 4 na 5 zarażonych przechodzi chorobę łagodnie i wraca do zdrowia

- mówił Kluge. Dodał, że śmiertelność sięga dwóch procent, ale dotyczy wyłącznie ludzi starszych, cierpiących na inne schorzenia.

Zobacz wideo
Więcej o: