Marcin Szumowski w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" przyznał, że nie odpowiada mu to, że funkcjonuje w mediach jako "brat ministra zdrowia". Mężczyzna przyznał, że posada brata jest dla niego jak "kula u nogi".
Marcin Szumowski już na początku wywiadu wyjaśniał, że odkąd jego brat Łukasz Szumowski został ministrem zdrowia, jego firma dostała mniej dofinansowań niż wcześniej. Za kadencji jego brata było to 74 mln złotych grantów. - Wcześniej było to 108 mln, z czego za poprzedniej władzy 84 mln! Byliśmy nieporównanie mniejszą firmą i dostawaliśmy każdy grant, o który aplikowaliśmy. To się skończyło za PiS-u - powiedział.
Współzałożyciel i prezes zarządu OncoArendi Therapeutics SA zawodowo specjalizuje się w zarządzaniu projektami badawczymi i inwestycjami w branży biotechnologicznej oraz branży medycznej. W ostatnim czasie nie zauważa się jednak jego dotychczasowych osiągnięć: pracy w instytucie PAN, pracy na dwóch uniwersytetach w USA czy prowadzenia firmy.
- Dziś w gazetach funkcjonuję jako "brat ministra". Taki cwaniaczek, co to przybyszowi z prowincji kolumnę Zygmunta opchnie, a od rządu grant skręci - mówi Marcin Szumowski. Dalej w rozmowie mężczyzna podkreśla, że Łukasz Szumowski nigdy nie przyznawał grantów ani nie nadzorował procedury, na podstawie której udzielano dofinansowań na prowadzone badania. - Od listopada 2017 r. do listopada 2019 r. nie dostaliśmy nic, przez dwa lata ani złotówki. Składaliśmy wnioski czterokrotnie, odwoływaliśmy się za każdym razem i nic! To są te korzyści z bycia starszym bratem ministra - dodał.
Marcin Szumowski w rozmowie tłumaczył się także ze znajomości z instruktorem jazdy na nartach, który zaproponował Ministerstwu Zdrowia zakup maseczek ochronnych. Zostały one kupione przez resort zdrowia za około 5 mln złotych. Później okazało się, że nie spełniają odpowiednich wymogów. - Propozycja G. była jedną z kilku i kilku osobom dałem numer Janusza Cieszyńskiego. G. spytałem tylko, czy maseczki mają certyfikaty i po ile są. Wiedziałem, że akurat ten instruktor ma wiele kontaktów i pomyślałem, że pewnie ma znajomego, który ma znajomego, i łańcuszek kończy się w Chinach - mówił brat ministra, zaznaczając, że nie pośredniczył w zakupie maseczek.
"Afera maseczkowa" została ujawniona przez "Gazetę Wyborczą". Dziennikarze dotarli do informacji, że zakupione przez Ministerstwo Zdrowia maseczki są bezwartościowe. W transakcji pośredniczyć miał znajomy rodziny Łukasza Szumowskiego, a sam zakup finalizował wiceminister resortu Janusz Cieszyński. Łukasz G., który sprzedał maseczki, wcześniej prowadził szkołę jazdy na nartach i pensjonat.