Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" ze źródeł zbliżonych do rządu, Ministerstwo Aktywów Państwowych planuje przejąć jedną z istniejących sieci sklepów spożywczych, a nie budować własną od zera.
Plany te potwierdził także w ubiegłym tygodniu wiceminister Artur Soboń, który w rozmowie z money.pl potwierdził, że rząd chce rozszerzyć działalność holdingu spożywczego o sieć dystrybucyjną. - Sieć sklepów kontrolowana przez państwo byłaby na pewno uzupełnieniem tego, nad czym pracujemy, czyli obecności państwa na kilku rynkach w ramach przetwórstwa produktów rolno-spożywczych - mówił wtedy, dodając, że projekt ma sens tylko w odpowiedniej skali, stąd niezbędne byłoby przejęcie jednej z istniejących już sieci.
Na razie nie wiadomo jednak, kiedy do tego dojdzie, gdyż wciąż przedłużają się pracę nad państwowym holdingiem spożywczym. Ostatecznie resort planuje jeszcze w czerwcu ogłosić jego strategię, a do końca roku inne czynności, które pozwolą na działanie na wielu rynkach rolno-spożywczych.
"Rzeczpospolita" zapytała również ekspertów o ocenę planu rozszerzenia działalności koncernu o dystrybucję. - Jeśli sieć sklepów może odebrać towar od kilkunastu tysięcy rolników i potem dostarczyć do kilkunastu tysięcy małych sklepów, zwłaszcza poza dużymi miastami, to może stworzyć nowy standard na rynku, ale tylko wtedy, gdy będzie rygorystycznie pilnować jakości pracy i produkcji. Gdyby miała to być kolejna sieć, której celem będzie tylko zysk, to się nie uda. [...] Mamy sygnały z Włoch, że takie formaty kooperatywne się sprawdzają - tłumaczy Bartosz Urbaniak, szef bankowości agro BNP Paribas na Europę i Afrykę.