Dodatek nazywa się świadczeniem honorowym i z automatu przysługuje wszystkim obywatelom, którzy dożyli sędziwego wieku. Tyle z teorii, bo w praktyce osoby, które nigdy nie miały styczności z ZUS-em lub KRUS-em, powinny się zgłosić po środki do właściwego urzędu. Od 1 marca 2020 roku wynosi ono 4 294 zł brutto każdego miesiąca. Rok wcześniej było to 3 731 zł brutto, dwa lata temu 3 536 zł.
Po odliczeniu podatku dochodowego, emerytom zostaje niecałe 3,5 tys. złotych na rękę. Kwota ta nie podlega waloryzacji, jest wypłacana w takiej wysokości do końca życia świadczeniobiorcy. To, ile będzie wynosiło świadczenie honorowe w danym roku, ustala się na podstawie wysokości kwoty bazowej - przeciętnego wynagrodzenia pomniejszonego o składki na ubezpieczenia społeczne w poprzednim roku kalendarzowym.
Co ważne, dodatkową emeryturę dostają wszyscy stulatkowie - także ci, którzy nie przepracowali ani jednego dnia w swoim życiu lub np. wykonywali pracę "na czarno", przez co nie zyskali prawa do pobierania emerytury czy renty.
Z ustaleń Money.pl wynika, że w tej chwili świadczenie honorowe pobiera 2,2 tys. stulatków. Portal wskazuje również na dane GUS, które pokazują, że w Polsce mieszka więcej osób powyżej setnego roku życia niż liczba tych pobierających dodatkową emeryturę. Oznacza to, że świadczenie nie jest wypłacane wszystkim osobom, którym przysługuje.
Z cytowanych przez portal prognoz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika natomiast, że liczba stulatków mieszkających w Polsce będzie rosnąć w przyszłości. "W 2040 roku będzie ich 20,4 tys. W 2060 r. liczba ta podskoczy do 66,8 tys. Za sześć dekad, czyli w 2080 roku, osób powyżej 100. roku życia będzie już 124,2 tys." - czytamy w Money.pl.