W kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2015 r. Andrzej Duda sporo czasu poświęcał tematowi kredytów frankowych. Był to wówczas gorący temat - kilka miesięcy przed wyborami, 15 stycznia, doszło do tzw. "czarnego czwartku", gdy nagle kurs franka wzrósł o kilkadziesiąt groszy.
Duda zarówno w trakcie debaty z ówczesnym prezydentem Bronisławem Komorowskim, jak i podczas spotkania z przedstawicielami stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, miał bardzo klarowny postulat - "odwalutowanie" kredytów frankowych po kursie zaciągnięcia. - Trzeba powrócić do rozliczenia złotówkowego tych kredytów tak, jakby nigdy nie były we frankach szwajcarskich. Te kredyty powinny być spłacane po kursie, po którym były brane - mówił kandydat PiS.
Po pięciu latach z tej zapowiedzi zostały już wyłącznie wspomnienia. Duda swojej obietnicy nie zrealizował.
Nie dało się nagle przewalutować wszystkim kredytów. Nie byłem w stanie tego przeprowadzić, mówiąc szczerze. Nie zrealizowałem rzeczywiście tego zobowiązania w pełni
- mówi prezydent w rozmowie z TVN24.
Duda przekonuje jednak, że swoją obietnicę spełnił częściowo. Tą "częścią" jest prezydencka ustawa, która weszła w życie od 1 stycznia 2020 r. Poszerzyła ona zakres pomocy, na którą mogą liczyć kredytobiorcy z tzw. Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Na marginesie: sam fundusz został powołany do życia na mocy ustawy przyjętej przez Sejm i Senat z większością PO-PSL (na przełomie września i października 2015 r.), podpisanej w pierwszych miesiącach prezydentury Dudy.
Fundusz Wsparcia Kredytobiorców zakłada, że kredytobiorcy w trudnej sytuacji materialnej mogą ubiegać się o pomoc w spłacie rat kredytu. Pomoc jest nieoprocentowana, ale zwrotna (choć wskutek zmian zaproponowanych przez Dudę - niekoniecznie w całości).
Najważniejsze zmiany wprowadzone przez nowelizację ustawy, która weszła w życie w styczniu 2020 r., polegały m.in. poluzowaniu zasad dostępu do wsparcia (niższy wymagany stosunek wysokości raty do dochodów, wyższe minimum dochodowe umożliwiające wnioskowanie o wsparcie), wydłużeniu okresu wsparcia z 18 do 36 miesięcy, podniesieniu kwoty maksymalnego wsparcia z 1,5 tys. do 2 tys. zł, wydłużeniu okresu zwrotu otrzymanej pomocy z 8 do 12 lat czy wprowadzeniu możliwości częściowego umorzenia środków do zwrotu po spłacie 100 rat bez opóźnienia.
Stworzyłem ustawę, która pomaga wszystkim kredytobiorcom, nie tylko tym, którzy mają kredyty we frankach. Do mnie zwracały się osoby, które mają kredyty w złotych czy w euro. Mówiły: "Dlaczego nie ma być tak, że wszyscy kredytobiorcy są jednakowo traktowani". Powiedziałem: "Macie państwo rację, trudno jest odmówić temu argumentowi". Jest dzisiaj pomoc dla wszystkich kredytobiorców, także dla tych, którzy mieli kredyty przeliczane na franki szwajcarskie. Jeżeli znajdują się w trudnej sytuacji, jest przygotowana przeze mnie, przyjęta przez Sejm, podpisana przeze mnie specjalna ustawa
- tłumaczył w rozmowie z TVN24 swoją rolę we wsparciu kredytobiorców prezydent Andrzej Duda. Niestety, uległ w swojej wypowiedzi pokusie naciągnięcia faktów. Jego wypowiedź sugeruje, że to jego projekt ustawy wprowadził możliwość ubiegania się o pomoc z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców przez osoby z kredytami w różnych walutach. Tak nie jest. Od samego początku, od momentu powołania do życia Funduszu Wsparcia Kredytobiorców ponad cztery lata temu, o pomoc mogli się ubiegać kredytobiorcy niezależnie od waluty, z jaką powiązany jest ich kredyt.
Przez ostatnich pięć lat prezydent Duda wychodził z dalej idącymi projektami ustaw - proponował m.in. przewalutowanie kredytów po tzw. kursie sprawiedliwym, zwrot tzw. spreadów walutowych czy utworzenie Funduszu Konwersji, który motywowałby banki do rozmów z klientami ws. przewalutowania. Żadne z tych rozwiązań nie weszło w życie - z części Kancelaria Prezydenta sama się wycofała, część przepadła w Sejmie.