Sieć 5G, ale także pandemia koronawirusa oraz bezpieczeństwo Europy były głównymi zagadnieniami, które poruszył premier Mateusz Morawiecki w artykule dla brytyjskiego dziennika "The Daily Telegraph".
Szef rządu zaznaczył, że sieć 5G może mieć podobny wpływ na świat, jak wprowadzenie silnika samochodowego w XX wieku. - Transmisja danych o ulepszonym przenośnym dostępie szerokopasmowym, niezawodna łączność o niskim opóźnieniu oraz możliwość podłączenia wielu urządzeń - wszystko to przyspieszy funkcjonalność komunikacji - a tym samym całej gospodarki - w nieporównywalnym stopniu - zaznaczył premier. Zwrócił także uwagę na to, że w dobie rewolucji technologicznej państwa europejskie nie mogą pozwolić na to, żeby technologia wpadła w ręce cyberprzestępców.
Zlekceważenie potrzeby zabezpieczenia krytycznej technologii [5G - przyp. red.] byłoby błędem, za który Europejczycy zapłaciliby wysoką cenę. Nikt nie chce budować nowych murów między narodami, ale widzimy, że globalizacja bez demokratycznej kontroli może przynieść niebezpieczne konsekwencje.
- stwierdził Mateusz Morawiecki, dodając, że "Komu ufamy" to kluczowe pytanie przy budowaniu sieci 5G.
W dalszej części artykułu premier zasygnalizował, że Europa nie powinna ufać firmom kontrolowanym przez autorytarne reżimy, a postawić na sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, który - według niego - zapewni bezpieczeństwo i przejrzystość u progu rewolucji technologicznej 5G.
Pisząc o firmach kontrolowanych przez autorytarne reżimy, Mateusz Morawiecki miał na myśli m.in. Huawei. W bieżącym tygodniu Stany Zjednoczone nałożyły sankcje wizowe na część pracowników chińskiej firmy telekomunikacyjnej Huawei, a Mike Pompeo określił spółkę "narzędziem Komunistycznej Partii Chin". Jest to kolejna odsłona wojny handlowej na linii Stany Zjednoczone - Chiny.
W maju pierwszy z krajów przedłużył zakaz współpracy z wybranymi chińskimi firmami do maja 2021 roku. Rozporządzenie dotyczy przede wszystkim Huawei oraz ZTE. Obie firmy znalazły się "czarnej liście" stworzonej przez administrację Trumpa.