Brexit. Nagły zwrot Borisa Johnsona ws. umowy z UE? "Zdrada", "Szarlatani"

Wygląda na to, że premier Wielkiej Brytanii może zafundować Europie zwrot akcji w sprawie brexitu. Media na Wyspach donoszą, że brytyjski rząd pracuje nad ustawą, która złamie brexitową umowę z Unią. Punktem spornym znów staje się granica z Irlandią Północną. Doniesienie zdementował rzecznik prasowy Borisa Johnsona.

Porozumienie zawarte w zeszłym roku gwarantować miało, że Szmaragdowej Wyspy nie przetnie po brexicie granica rozdzielająca republikę ze stolicą w Dublinie oraz północ znajdującą się pod kontrolą Londynu. Bo - jak zgadzały się i Unia, i Królestwo - byłoby to szkodliwe dla gospodarki po obu stronach, ale też zagrażałoby procesowi pokojowemu. Przez dekady w regionie wybuchały bomby, mieszkańcy żyli w cieniu terroru, między innymi ze strony Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Obawiano się, że powstałe na nowo na granicy szlabany czy budki strażnicze mogłyby być celem zamachowców.

Brexit. Media: Boris Johnson zmienia zdanie. "Zdrada"

Tymczasem według źródeł w rządzie, na które powołuje się dziennik Financial Times, obietnica z zeszłego roku może zostać złamana, a administracja Borisa Johnsona chce zarezerwować sobie prawo do zmiany decyzji w tej sferze. Jeden z informatorów dziennika, mówi, że to naruszenie ustaleń byłoby "jaskrawe i świadome". Kolejny dodaje, że projekt "ustawiony jest w oczywistej opozycji do zobowiązań zawartych w umowie o wyjściu z Unii", co łamałoby prawo międzynarodowe. Doniesienia dziennika potwierdziła potem stacja BBC.

Szef dyplomacji republiki Irlandii Simon Coveney skwitował doniesienia jednym zdaniem na Twitterze: "to byłoby bardzo niemądre". Potem, w rozmowie z irlandzkimi mediami publicznymi dodał, że Londyn może po prostu stosować "zagrywkę polityczną". "Zdrada" - to werdykt wiceszefowej regionalnego rządu Irlandii Północnej Michelle O'Neil z Sinn Fein - partii, która chciałaby zjednoczenia Irlandii ze stolicą w Dublinie. "Szarlatani" - tak rządzących Królestwem Konserwatystów nazwała pierwsza minister Szkocji, Nicola Sturgeon, która dąży do niepodległości Szkocji.

Po południu do sprawy odniósł się rzecznik prasowy brytyjskiego premiera. - Jako odpowiedzialny rząd nie możemy pozwolić, aby proces pokojowy lub rynek wewnętrzny Wielkiej Brytanii został nieumyślnie naruszony przez niezamierzone konsekwencje protokołu - powiedział.

Zobacz wideo Oko na świat. Co zmieni się dla nas po brexicie?

Brexit. Spór o granicę po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE

Brexit sprawił, że granica między republiką Irlandii a Irlandią Północną, stała się zewnętrzną granicą Unii, na której powinny odbywać się kontrole. Porozumienie między Wspólnotą a Londynem zakłada, że po okresie przejściowym, by uniknąć powstania tzw. twardej granicy, Irlandia Północna będzie ściślej związana z Unią, niż reszta Królestwa. Ponadto kontrole zostaną przesunięte na Morze Irlandzkie. To oznacza jednak pewną formę granicy między Wielką Brytanią (Anglią, Walią i Szkocją), a Irlandią Północną. Innymi słowy: będzie to granica przecinająca Zjednoczone Królestwo, co niepokoi wielu zwolenników jedności Królestwa i pozostania Belfastu przy koronie.

Tymczasem oficjalnie Konserwatyści tłumaczą, że nie chcą wcale łamać prawa międzynarodowego, a chodzi tylko o doprecyzowanie szczegółów, których umowa z Unią nie reguluje. Zdaniem część ekspertów może to być forma wywierania nacisku na Wspólnotę. Bo wciąż trwają rokowania w sprawie drugiej umowy brexitowej, regulującej przyszłe stosunki handlowe na linii Londyn - Wspólnota. "W grudniu na pewno zakończymy okres przejściowy, z umową lub bez" - deklarował dziś w BBC minister środowiska George Eustice.

Według portalu Politico, w brytyjskim rządzie zarządzono już wewnętrzne śledztwo, które ma odpowiedzieć na pytanie, kto jest autorem dzisiejszego przecieku do mediów.

Więcej o: