Czy rządzący politycy powinni traktować konstytucję jako wyznacznik, tego, co w uchwalanych ustawach wolno? Piotr Patkowski, wiceminister finansów, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" sugeruje, że ustawy zasadniczej nie trzeba trzymać się pod każdym względem. To ważna deklaracja, bo konstytucja określa między innymi limit długu publicznego. Określa go bardzo dokładnie - na nie więcej niż 60 proc. PKB.
Patkowski sugeruje jednak, że tymi zapisami nie trzeba aż tak bardzo się przejmować. - Konstytucja z 1997 r. czy ustawa o finansach publicznych pisana później stały się trochę nieadekwatne do rzeczywistości - stwierdził.
- W latach 90. absolutnie nikt nie był w stanie przewidzieć, co się wydarzy w roku 2010, podczas poprzedniego światowego kryzysu finansowego, który zmienił całkowicie myślenie ekonomiczne. Ani też tego, co będzie się dziać w 2020 r. i kolejnej fali zmian doktryn ekonomii i polityki gospodarczej - stwierdził wiceminister finansów.
Patkowski dodał też, że warto zastanowić się nad limitem długu wpisanym do ustawy zasadniczej i - jeśli będzie polityczna decyzja - zwiększyć go.
Zdaniem Patkowskiego realia, które sprawiały, że konstytucji wpisano konkretną wartość długu publicznego, uległy zmianie. W latach 90. naszą wiarygodność na rynkach wyznaczał poziom zadłużenia, ale dziś już tak nie jest.
- Przez te 23 lata Polska bardzo się zmieniła, także przez pryzmat tego, jak postrzegają nas na zewnątrz. Jesteśmy państwem, które nie musi swojej wiarygodności budować na przepisie konstytucyjnym. Naszą wiarygodność buduje to, że jesteśmy członkiem Wspólnoty europejskiej, że finanse publiczne są stabilne, a nasze PKB urosło wielokrotnie w porównaniu z latami 90., a także, że nasze zadłużenie w relacji do PKB w ostatnich latach spadało. Dziś pożyczamy bardzo duże pieniądze i w żaden sposób tej wiarygodności nie tracimy - zapewnił wiceszef resortu finansów.
Czytaj też: Podatek cukrowy nie jest podatkiem. Wiceminister finansów sprytnie to wyjaśnił
Patkowski podkreślił też, że jego zdaniem deficyt państwa nie jest groźny. Ile wynosi? - Mamy deficyt budżetowy w wysokości nieco ponad 109 mld zł, fundusz BGK 112 mld zł. To razem ok. 220 mld zł. Do tego trzeba doliczyć tarczę PFR, czyli maksymalnie 100 mld zł, choć część przekazanych środków ma charakter zwrotny - wyliczał wiceminister finansów twierdząc, że, to "cena, którą zapłaciliśmy za utrzymanie miejsc pracy i naszej gospodarki w tej pandemii".