- Kapitalizm i kapitaliści doskonale sprawdzają się w podnoszeniu efektywności produkcji, przez co społeczeństwo ma większy tort do podziału – twierdzi Ray Dalio w rozmowie z dziennikarzem portalu Marketwatch. – Ale w podziale tego ciasta lepsi są już socjaliści – od razu dodaje znany inwestor, którego trudno posądzać o przesadnie radykalne lewicowe sympatie.
Dalio tłumaczy, że patrzy na amerykańską gospodarkę chłodnym okiem – jak lekarz na pacjenta lub inżynier na popsutą maszynę – i właśnie dlatego może powiedzieć, że rosnące nierówności dochodowe w USA stały się wielkim zagrożeniem dla amerykańskiej gospodarki i państwa jako całości. Podmywają bowiem szalenie ważną równość szans, a to uderza już w produktywność całego systemu.
- Dzieci z bogatych rodzin mają zapewnioną lepszą edukację – zauważa Dalio. Jeżeli to zjawisko jest marginalne, nie stanowi problemu. Jeżeli jednak nierówności majątkowe odcinają od dobrej edukacji wielu utalentowanych, to już nie jest fair i uderza w produktywność całej gospodarki.
Nierówności, zdaniem Dalio, podmywają również system demokratyczny. Społeczeństwo jest coraz silniej spolaryzowane, coraz mniej każdy interesuje się dobrem wspólnym. Własny interes, walka o własny kawałek tortu, staje się najważniejsza. To właśnie, zdaniem twórcy Bridgewater Associates, dzieje się teraz w Stanach Zjednoczonych.
Co gorsza, narastające nierówności dochodowe i majątkowe to niejedyny poważny problem w USA. Amerykanie – jak uważa znany inwestor – są coraz bardziej zadłużeni. Dotyczy to zwykłych obywateli, firm, rządu centralnego i władz lokalnych.
Wszyscy masowo pożyczają pieniądze, bo dolar jest tani. A jest tani, bo bank centralny prowadzi bardzo luźną politykę monetarną, czyli – jak mówi Dalio – po prostu masowo drukuje pieniądze.
Na razie jakoś to się kręciło, dolar bowiem, mając status głównej waluty rezerwowej świata, był chętnie kupowany na całym świecie. Amerykańskie obligacje sprzedawały się jak świeże bułeczki. Jednak masowy dodruk i rosnące długi Amerykanów powodują, że zaufanie do "zielonego" maleje. W ciągu najbliższych lat – jeżeli nic się nie zmieni – świat może przestać tak ochoczo kupować obligacje USA, a więc pożyczać bardzo tanio pieniądze Amerykanom.
- A nasz standard życia jest oparty na naszych wydatkach. Jeżeli USA straci możliwość taniego pożyczania pieniędzy i nie zrobi też nic, by zwiększyć produktywność gospodarki, to w końcu będziemy musieli zacząć ciąć wydatki, a to będzie bardzo bolesne – mówi Ray Dalio.
Nierówności, coraz większe zadłużenie i masowy dodruk dolarów, to nadal nie wszystkie zagrożenia dla USA. Pojawił się również, zdaniem Dalio, bardzo groźny przeciwnik – Chiny. Zdaniem milionera kraj ten z powodzeniem zaczyna doganiać Stany Zjednoczone na wielu polach. Od edukacji poczynając, przez przemysł IT, na sile militarnej kończąc.
To wszystko razem powoduje, że USA mogą znajdować się w krytycznym punkcie rozwoju swojego imperium, przyznaje Dalio. Znany inwestor uważa, że mogą one przejść do historii, podobnie jak stało się to np. z Imperium Brytyjskim, jeżeli cały amerykański model kapitalizmu nie zostanie poważnie przeprojektowany. I trzeba to zrobić szybko. Amerykanie naprawdę mają coraz mniej czasu na głębokie systemowe reformy.