- Nie ma żadnych argumentów ekonomicznych za tym, by jesienią skracać sobie popołudnie. Są za to argumenty zdrowotne. Bez światła słonecznego funkcjonuje się gorzej - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" poseł PSL Marek Sawicki. W najbliższych dniach złoży projekt nowelizacji ustawy o czasie urzędowym na obszarze RP.
PSL po raz pierwszy wniosło swój projekt, zwany "czasowtrzymywaczem" w poprzedniej kadencji Sejmu. Był on wówczas bliski uchwalenia. Pozytywnie zaopiniowała go Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych, ale prace przerwało negatywne stanowisko rządu.
Zdaniem Jerzego Polaczka, wiceszefa Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, która prawdopodobnie zajmie się projektem, negatywne stanowisko rządu wciąż obowiązuje. - Nie ustały przesłanki stanowiące barierę do przyjęcia projektu. Poczekajmy jednak na jego treść z uzasadnieniem - przyznał w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Zmiana czasu z letniego na zimowy odbywa się w ostatni weekend października. W tym roku dojdzie do tego w nocy z sobotę na niedzielę (z 24 na 25 października). Tej nocy zegarki cofniemy z godziny 3:00 na 2:00, co oznacza, że będziemy spać dłużej o godzinie. W przeszłości zmiana czasu wiązała się także z obowiązkiem ręcznego przestawienia czasu w zegarach. Obecnie zmiana czasu dokonuje się automatycznie w większości urządzeń elektronicznych, jak chociażby w laptopach oraz smartfonach.