Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump domaga się ponownego przeliczenia części głosów, oddanych w wyborach prezydenckich w stanie Wisconsin. Chodzi o 20 tysięcy głosów oddanych na jego wyborczego konkurenta Joe Bidena. Zgodnie z prawodawstwem stanu Wisconsin Donald Trump ma do tego prawo, bo jego konkurent zwyciężył różnicą głosów wynoszącą mniej niż jeden procent, ale większą niż dwadzieścia pięć setnych procent.
Aby głosy z hrabstw Milwaukee i Dane zostały ponownie przeliczone, sztab Donalda Trumpa musiał pokryć koszty tej operacji. Władze stanu poinformowały, że otrzymały już wymagane trzy miliony dolarów, z których zostanie sfinansowane ponowne liczenie głosów.
- Mieszkańcy Wisconsin zasługują na to, by wiedzieć, czy proces wyborczy przebiegał w sposób legalny i przejrzysty. Niestety, nie można ufać w uczciwość wyborów bez ponownego przeliczenia głosów w tych dwóch hrabstwach i bez jednolitego egzekwowania wymogów dotyczących kart do głosowania korespondencyjnego w Wisconsin - powiedział - adwokat Trumpa w Wisconsin Jim Troupis, którego słowa cytuje portal abc30.com.
Obóz Joe Bidena jest spokojny. Twierdzi on, że kandydat Demokratów zwyciężył przeważającą liczbą głosów i nawet jeśli część głosów zostanie unieważniona, nie zmieni to wyniku wyborów w stanie Wisconsin, bo Joe Biden zwyciężył tam przewagą ponad 20 tys. głosów.
Równocześnie kończy się audyt głosowania w wyborach prezydenckich w stanie Georgia. Choć znaleziono ponad pięć tysięcy nieuwzględnionych wcześniej kart wyborczych, władze stanowe zapowiadają, że nie zmieni to finalnego wyniku wyborów. Końcowe wyniki z Georgii mają zostać ogłoszone w czwartek 19 listopada, dzień później powinny być one certyfikowane.