Jak donosi Onet, na mocy nowelizacji rząd chce, aby podsekretarze stanu stali się profesjonalistami w swoim fachu i weszli do kategorii wyższych stanowisk służby cywilnej, czyli korpusu urzędników, których jedną z cech wymaganych przez konstytucję jest apolityczność - nieangażowanie się w żadną działalność polityczną, także związaną z przynależnością do partii. Podsekretarze to obok sekretarzy stanu inni zastępcy ministrów, określani wiceministrami.
Obecnie podsekretarze stanu nie mogą łączyć swojej funkcji ze sprawowaniem mandatu parlamentarzysty, w przeciwieństwie do sekretarzy stanu.
Zgodnie z nowelizacja podsekretarze nie stracą stanowisk. Muszą jednak dostosować się do wymagań związanych z przynależnością w służbie cywilnej. W praktyce oznacza to rezygnację z członkostwa w partii, związkach zawodowych oraz zarządach i radach nadzorczych spółek.
Rząd liczy obecnie 27 podsekretarzy stanu. Na przykład wiceministrowie Piotr Patkowski (finanse), Paweł Jabłoński (sprawy zagraniczne), Marcin Romanowski (sprawiedliwość) i Zbigniew Gryglas (aktywa państwowe) startowali z list PiS w ostatnich wyborach parlamentarnych, lecz nie udało im się uzyskać mandatu.
Wśród wiceministrów można wyróżnić osoby, które pełnią stanowiska na szczeblu samorządowym. Wiceszef MSWiA Błażej Poboży oraz wiceminister rozwoju Olga Semeniuk są radnymi PiS w Warszawie.
W rozmowie z Onetem poseł Lewicy i przewodniczący sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych (ASW) Wiesław Szczepański zdradził, że szef KPRM Michał Dworczyk nie chciał powiedzieć, ile będą od teraz zarabiać podsekretarze stanu. - W końcu ujawnił, że chodzi o kwoty rzędu 16 tys. zł plus dodatki. Czyli ostatecznie będzie to ok. 20 tys. zł - przyznał Szczepański. Obecnie średnia pensja podsekretarza stanu to ok. 10 tys. zł, a zatem wzrost pensji u niektórych podsekretarzy będzie dwukrotny.
- To jest wprowadzenie tylnymi drzwiami podwyżek dla polityków. Nie udało się w sierpniu, to próbują zrobić to teraz. Wiceministrowie dostaną 100-procentowe podwyżki. Naprawdę trudno to zrozumieć - komentował w rozmowie z portalem rzecznik PO Jan Grabiec.