W środę rzecznik rządu Piotr Müller był pytany w TVP Info o "podatek od reklam". Mowa o opłacie, która pojawiła się w niedawnym projekcie ustawy zaprezentowanej przez Radę Ministrów.
Stacje telewizyjne, radiowe, kina oraz firmy oferujące reklamę zewnętrzną musiałyby zapłacić 7,5 proc. podatku od przychodów reklamowych do 50 mln zł rocznie (po przekroczeniu tej bariery podatek wzrósłby do 10 proc.). W przypadku wydawców prasy byłoby to 2 proc. do 30 mln zł przychodów i 6 proc. powyżej tej kwoty. Jeśli reklamowane byłyby również np. słodkie napoje, podatek mógłby wzrosnąć w przypadku niektórych mediów do 15 proc.
Stawką 5 proc. podatku objęte byłyby firmy czerpiące przychody z reklam w sieci. Dotyczyłoby to tych podmiotów, które osiągnęły co najmniej 750 mln euro przychodów rocznie, w tym 5 mln euro w Polsce (mowa o tzw. cyfrowych gigantach).
- To jest podatek, opłata, która została wprowadzona w wielu innych krajach Unii Europejskiej: m.in. Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii. Wielka Brytania oczywiście jest już poza UE, ale ten podatek nadal tam obowiązuje - komentował Piotr Müller.
- Inne kraje UE wprowadziły tę daninę, ponieważ mamy taką sytuację, że bardzo często cyfrowi giganci, duże firmy, unikają opodatkowania. Ten podatek, który teraz jest w fazie konsultacji, projektowej, zakłada, że będzie wynosił od 2 do 15 proc. - dodał. Zaznaczył, że "będzie to obejmowało zarówno cyfrowych gigantów, jak i duże podmioty medialne".
- To jest rozwiązanie stosowane w wielu krajach Unii Europejskiej, w wielu krajach na świecie, nie jest niczym nadzwyczajnym - podkreślił.
Zweryfikowaliśmy słowa rzecznika rządu. Rzeczywiście, w niektórych krajach zdecydowano się na opodatkowanie przychodów wielkich międzynarodowych firm internetowych. Widzowie TVP Info mogli odnieść jednak mylne wrażenie, że w państwach wymienionych przez Piotra Müllera nałożono również takie same podatki, jakie rząd chce wprowadzić w Polsce.
Wielka Brytania. W ubiegłym roku wprowadzono tam tzw. DST (Digital Services Tax). Jest to 2-procentowy podatek od usług cyfrowych. Zostały nim objęte internetowe firmy (m.in. prowadzące serwisy społecznościowe lub platformy handlowe), które na całym świecie osiągają przychody powyżej 500 mln funtów, w tym co najmniej 25 mln funtów na terenie Wielkiej Brytanii.
O dodatkowy podatek dla tamtejszych mediów zapytaliśmy Instytut Biegłych Księgowych w Anglii i Walii. Z informacji przesłanych nam przez Instytut wynika, że poza opłatą DST na Wyspach nie funkcjonują inne tego typu daniny.
Francja. O kwestie podatkowe zapytaliśmy francuskie Ministerstwo Finansów. Wydawcy i dystrybutorzy usług telewizyjnych płacą tam specjalny podatek od reklam, ale jak wynika z przywołanego przez ministerstwo artykułu L.115-6 francuskiego kodeksu, nie jest on uiszczany przez "wydawców usług telewizyjnych, których programy są poświęcone informacjom i które nadają wyłącznie programy, które produkują i realizują przy użyciu własnych środków produkcji".
Ministerstwo dodało, że na terenie kraju obowiązuje też lokalny podatek od reklamy zewnętrznej. W zależności od tego, gdzie reklama się znajduje i jaką ma powierzchnię, opłata wynosi od ok. 16 do ok. 130 euro rocznie.
Z informacji przekazanych przez francuski resort wynika, że funkcjonuje tam także podatek w wysokości 5,15 proc. od dystrybucji materiałów audiowizualnych, a zebrane pieniądze trafiają do Narodowego Centrum Kina. 3-procentowy podatek wprowadzony na terenie kraju objął też internetowych gigantów z przychodami powyżej 750 mln euro na całym świecie i co najmniej 25 mln euro w samej Francji. Podatek pobierany jest m.in. za sprzedaż reklam.
Belgia. Tam do tej pory nie opodatkowano wielkich internetowych firm. Ostatnia dyskutowana propozycja zakładała 3 proc. dla tych podmiotów, które osiągają na świecie przychody na poziomie powyżej 750 mln euro i 5 mln euro w Belgii.
"Belgia nie wprowadziła podatku, który byłby ukierunkowany konkretnie na dochody z reklam spółek medialnych" - komentuje w oświadczeniu przesłanym Gazeta.pl Florence Angelici z Service Public Fédéral Finances, instytucji odpowiedzialnej za federalne publiczne finanse.
"Jest bardzo prawdopodobne, że taki podatek (obejmujący dochody z reklam nadawców telewizyjnych i radiowych, drukarni, kin, operatorów zewnętrznych nośników reklamowych i internetowych mediów) zostałby uznany za naruszenie belgijskiej konstytucji" - dodaje.
Co więcej, trudno uznać proponowane przez polski rząd rozwiązania za standardowe w Unii Europejskiej, skoro już spotkały się z jasną krytyką ze strony przedstawicieli KE.
"Po ostatnich bardzo niepokojących wydarzeniach w Polsce i na Węgrzech niezwykle ważne jest przypomnienie, że wolne i niezależne media są sercem każdego systemu demokratycznego. Nie możemy i nie będziemy tolerować gróźb wobec wolności prasy" - komentował na Twitterze Didier Reynders, komisarz do spraw sprawiedliwości.
"Pandemia mocno uderzyła w sektor mediów. Musimy wspierać media, duże lub małe. W tym celu należy wykorzystać fundusz naprawczy UE w sposób promujący wolność i pluralizm mediów. Te wartości są podstawą każdej demokracji. Rządy powinny pomagać mediom w pozostaniu przy życiu, a nie zaprzestaniu nadawania" - stwierdziła wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourová.