Marek Rutka złożył na początku lutego do gdyńskiego magistratu wniosek o dopłatę do świadczenia 500 plus. Poseł Lewicy domaga się 4 i pół tysiąca zł wyrównania za okres od września 2019 do maja 2020 r., kiedy jego żona była w ciąży. - Jeśli polskie państwo uznało, że embrion w łonie matki to "dziecko poczęte", a świadczenie 500 plus jest dla dzieci do 18. roku życia, to chyba logiczne, że należy się wyrównanie za dziewięć miesięcy ciąży - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
W odpowiedzi, którą Rutka otrzymał po dwóch tygodniach, można przeczytać: "Prezydent Miasta Gdyni wzywa pana do uzupełnienia braków formalnych". Poseł został poinformowany, że musi złożyć swój wniosek na odpowiednim formularzu, oraz że w przypadku ujawnienia nowych okoliczności, "może zaistnieć konieczność przedłożenia innych dokumentów lub złożenia dodatkowych wyjaśnień".
Rutka zapowiedział, że uzupełni formularz i złoży wniosek jeszcze raz. Dodał, że nie dziwi się, że urzędnicy magistratu "starają się zniechęcić wnioskodawcę". - Oczywiście uzupełnię braki formalne i złożę wniosek jeszcze raz. To rzecz jasna taka gra na czas. Urzędnicy po prostu zastanawiają się, co zrobić z takimi wnioskami - powiedział.
Poseł Lewicy oparł swój wniosek o dopłatę do świadczenia 500 plus na wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji, który zapadł w październiku 2020 r. "Wniosek swój motywuję opublikowanym uzasadnieniem do wyroku zamieszczonym na str. 140 w brzmieniu: Życie ludzkie, byt człowieka zaczyna się od chwili poczęcia; nawet jeżeli w pewnej fazie rozwoju życie człowieka zależy od życia matki, od organizmu matki, dziecko poczęte nie może być traktowane jedynie jako fragment organizmu matki - jest bytem, podmiotem odrębnym wobec matki".
Według posła państwo powinno "brać odpowiedzialność" za wyroki, które są wydawane w jego imieniu. Dodał, że jeśli otrzyma dodatkowe pieniądze w ramach programu 500 plus, to przekaże je do Kliniki Hematologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.