"Kiedy pojawi się zapowiedź uzasadnionego (~50 proc.) wykorzystania czystej energii przez górników z pozytywnym trendem w przyszłości, Tesla ponownie zezwoli na transakcje w bitcoinach" - napisał w niedzielę CEO Tesli Elon Musk.
Post był reakcją na wypowiedź Magdy Wierzyckiej, CEO południowoafrykańskiej firmy zarządzającej aktywami, Sygnia Inc. Menedżerka stwierdziła, że ostatnie tweety Muska powinny skłonić amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełdy (SEC) do wszczęcia dochodzenia. Polka zarzuciła multimiliarderowi spekulowanie ceną bitcoina dla własnych korzyści.
W odpowiedzi na zarzut Musk przyznał, że Tesla sprzedała "jedynie" 10 proc. z 1,5 mld dolarów zgromadzonych kryptowalucie. Jak wyjaśnił jeden z najbogatszych ludzi na świecie, firma zrobiła to, by "potwierdzić, że da się łatwo upłynnić bitcoina bez zmian na rynku".
Po wpisie Muska w niedzielę w Nowym Jorku kurs BTC rósł nawet o 9,3 proc. do 39 372 dolarów.
Miesiąc wcześniej, w oświadczeniu opublikowanym na Twitterze, przedsiębiorca tłumaczył, że Tesla jest "zaniepokojona gwałtownym wzrostem wykorzystania paliw kopalnych, zwłaszcza węgla, do kopania bitcoina. Kryptowaluty są dobrym pomysłem, który ma obiecującą przyszłość, ale ich użycie może wiązać się ze sporymi kosztami dla środowiska" - napisano w oświadczeniu.
Musk już wówczas zapowiedział, że po pierwsze wróci do bitcoina, kiedy ten zacznie korzystać ze zrównoważonej energii. A po drugie firma "przygląda się" kryptowalutom, które w procesie wykopywania zużywają mniej energii.