35 minut trwał próbny lot latającego samochodu prof. Stefana Kleina. Naukowiec opisał go jako normalny i bardzo przyjemny. W czasie lotu pokonał odległość 75 km, jaka dzieli słowackie lotniska w Nitrze, gdzie startował i w Bratysławie, gdzie skończono testy. Dystans może być jednak mylący, bo jak twierdzi prof. Klein, pojazd spędził w powietrzu już 40 godzin - podaje BBC.
Dr Stephen Wright, naukowiec w dziedzinie awioniki i samolotów na Uniwersytecie Zachodniej Anglii, opisał AirCar jako „dziecko Bugatti Veyron i Cesny 172". Ma jednak wiele pytań, bo jego zdaniem stworzenie takiego projektu nie jest znowu tak trudne. Większym wyzwaniem jest zaprojektowanie maszyny, która będzie bezpieczna i możliwa w produkcji.
Odłóżmy jednak na bok te pytania, bo samo powstanie takiego pojazdu budzi ekscytację. AirCar wyposażono w spalinowy silnik BMW. Prof. Klein twierdzi, że można nim przelecieć nawet 1 tys. km na wysokości 2,5 tys. metrów. Prędkość, jaką rozwija w powietrzu to około 170 km na godzinę. Na pokładzie natomiast zmieszczą się dwie osoby, których waga nie może jednak przekraczać 200 kg.
AirCar potrzebuje 2 minut i 15 sekund na rozłożenie swoich skrzydeł. Te umieszczone są wzdłuż samochodu, a po złożeniu tworzą dość duży i masywny spoiler. Jak można się domyślić, do startu potrzebuje się rozpędzić, w przeciwieństwie do prototypów taxi-dronów, które bardziej przypominają helikoptery.
BBC przypomina słowa konsultanta firmy Morgan Stanley, który w 2019 roku przewidywał, że rynek latających samochodów będzie do 2040 roku warty 1,5 biliona dolarów.
Skonstruowanie AirCara kosztowało Klein Vision mniej niż dwa miliony euro. Budowa prototypu trwała około dwóch lat. Firma ma plany podbić amerykański rynek, gdzie rocznie jest składane 40 tys. zamówień na pojazdy powietrzne - mówił Anton Zajac, doradca i inwestor w Klein Vision. To tworzy ogromny rynek - dodaje - nawet jeśli tylko 5 proc. zamówień zostanie przejęte przez latające samochody.