Emeryt ścigany przez Pocztę Polską ws. abonamentu za telewizor, którego nie ma. "Nie zapłacę im"

Pan Mariusz z Podlasia kolejny raz otrzymał od Poczty Polskiej pismo, z którego wynika, że jest wzywany do zapłaty 1452 złotych w celu uregulowania opłat za abonament RTV. Co ciekawe, mężczyzna nie rejestrował nigdy odbiornika, ponieważ telewizora nie ma, a podpis na dokumencie nie należy do niego.

Emeryt z województwa podlaskiego zdecydował się opowiedzieć o swoich problemach Onetowi. Mężczyzna, który nawet nie posiada telewizora, dostaje wezwania od Poczty Polskiej dotyczące uregulowania abonamentu RTV. 

Zobacz wideo Producenci telewizorów ruszyli z atakiem na nasze portfele. Na co zwrócić uwagę przy zakupie? [TOPtech]

Emeryt toczy bitwę z Pocztą Polską. Ma opłacić zaległy abonament, chociaż nie rejestrował odbiornika

Emeryt z Podlasia od sześciu lat walczy z Pocztą Polską w sprawie abonamentu RTV. Kiedy pan Mariusz kolejny raz (po czterech latach spokoju) dostał wezwanie do zapłaty abonamentu za telewizor, którego nie posiada, postanowił swoją sprawą zainteresować media. Mężczyzna uznał, że wymiana korespondencji z Pocztą Polską nie przyniosła większego skutku. 

- Kilka dni temu otrzymałem kolejne wezwanie do zapłaty i znów żądają ode mnie 1500 zł! - opowiedział Onetowi. - Pani na infolinii nie miała dostępu do wcześniejszej korespondencji, nie znała więc sprawy. I musiałem od początku wszystko tłumaczyć, ale nic nie wskórałem i wciąż tylko "dawaj kasę!". Ile razy mam im tłumaczyć i udowadniać, że to nie mój podpis, że ja niczego nie rejestrowałem i za nic płacić nie będę? I zamiast tę sprawę doprowadzić do końca, to przerywają korespondencję i przypominają sobie po latach. A teraz mnie straszą, że jeżeli nie zapłacę, to zgłoszą sprawę do urzędu skarbowego, który będzie mnie ścigał. Ale na jakiej podstawie? Absolutnie nie zamierzam zapłacić im ani złotówki - mówił pan Mariusz.

Batalii nie ma końca. "Od razu wiedziałem, że to nie jest mój podpis"

Pan Mariusz zapytał Pocztę Polską, na jakiej podstawie dostaje kolejne wezwania do zapłaty. W odpowiedzi otrzymał kopię podpisanego rzekomo przez niego wniosku o rejestrację odbiornika RTV z 2001 roku - podaje Onet.

- Zerknąłem na ten podpis i od razu wiedziałem, że nie jest mój. Poza tym ja nigdy w domu nie miałem telewizora - tłumaczył portalowi emeryt. Pan Mariusz za wszelką cenę chce udowodnić, że podpis nie należy do niego. Wykonał ksero dowodu osobistego, prawa jazdy i paszportu z widocznym podpisem, którym się posługuje i odesłał nadawcy. Już na pierwszy rzut oka widać, że oba podpisy bardzo się różnią.

"Na podstawie otrzymanej od państwa kopii wniosku o rejestrację odbiornika RTV stwierdzam, iż wspomniany wniosek nie jest podpisany przeze mnie. Nie zawiera on również żadnej wzmianki, że osoba składająca ten wniosek została zidentyfikowana na podstawie jakiegokolwiek dokumentu potwierdzającego tożsamość" - można przeczytać w piśmie, który pan Mariusz wysłał na adres Centrum Obsługi Finansowej Dział Abonamentu. Wówczas polecono mu, by sfałszowanie podpisu zgłosił na policję.

Od lipca tego roku wprowadzone zostały zmiany dotyczące egzekwowania opłat i karania osób omijających abonament RTV. Teraz musi płacić każdy, kto posiada w domu telewizor, a Poczta Polska rozpoczęła już kontrole.

Więcej o: