Wielka Brytania. Inflacja? Brak kierowców? Premier Boris Johnson: "Nie martwię się"

Gospodarka Wielkiej Brytanii stoi w obliczu "stresów i napięć" spowodowanych ożywieniem po pandemii - powiedział brytyjski premier Boris Johnson. Dodał, że nie martwi się brakiem pracowników i wzrostem cen towarów. - Wierzę, że podaż będzie odpowiadać popytowi - stwierdził.
Zobacz wideo Mucha o sytuacji na granicy: PiS-owi stan wyjątkowy jest na rękę, wytwarzają poczucie zagrożenia

Wielka Brytania ma problem nie tylko z niedoborem kierowców ciężarówek i brakiem paliwa na stacjach benzynowych. W sklepach brakuje artykułów spożywczych, ceny towarów rosną, a branża mięsna wpadła w poważne tarapaty - brak siły roboczej, spowodowany m.in. brexitem i pandemią koronawirusa, zmusza właścicieli gospodarstw do uboju i utylizacji zdrowych świń.

Wielka Brytania. Boris Johnson: Firmy dają podwyżki brytyjskim pracownikom

Boris Johnson, premier Wielkiej Brytanii twierdzi, że gospodarka stoi w obliczu "stresów i napięć" spowodowanych ożywieniem po pandemii. W programie BBC Radio 4 Today wyjaśnił, że kraj zaczął stosować nowe podejście do tego problemu - firmy oferują wyższe pensje brytyjskim pracownikom i w mniejszym stopniu polegają na sprowadzanej z zagranicy taniej sile roboczej.

Brytyjski premier stwierdził również, że problem z łańcuchami dostaw szybko się rozwiąże, a pytany o inflację odpowiedział: - Wierzę, że podaż będzie odpowiadać popytowi.

Wielka Brytania. Johnson tłumaczy, dlaczego rząd podniósł podatki

Podczas dorocznej konferencji Partii Konserwatywnej Boris Johnson bronił w środę 6 października decyzji o podwyższeniu podatków. Jak mówił, trzeba pomóc służbie zdrowia po pandemii, ponieważ szpitale i gabinety zmagają się zaległościami, m.in. odwołanymi zabiegami i operacjami. - Chodzi o twoją operację wymiany biodra, o zabieg dla twojej mamy. To dla Brytyjczyków priorytet. Czy ktoś naprawdę uważa, że nie powinniśmy teraz zbierać pieniędzy, by sobie z tym poradzić? - pytał Johnson.

Brytyjski premier nawiązywał również do kwestii niedoboru pracowników, m.in. kierowców ciężarówek i rzeźników. Przekonywał, że powrót do masowego przyjmowania migrantów nie jest odpowiedzią na problemy z dostawami na Wyspach. - Odpowiedź to kontrolowanie imigracji, pozwolenie, aby przybywali tu ludzie najbardziej utalentowani - tłumaczył.

Wielka Brytania. Trwa kryzys paliwowy

Brak siły roboczej jest na Wyspach zauważalny. Rząd Wielkiej Brytanii skierował w poniedziałek (4 października) około 200 żołnierzy do rozwożenia paliwa na stacje benzynowe. Aby wypełnić lukę, władze zaczęły też wydawać wizy dla zagranicznych kierowców cystern, jednak dotychczas przyznano zaledwie 127 wiz z planowanych 300. Tymczasem rząd chce docelowo wydać 5 tys. wiz. Wcześniej podjęto również decyzję o czasowym wyłączeniu firm paliwowych spod ustawy o konkurencji, aby mogły swobodnie wymieniać się informacjami i współpracować w dostawach.

Kryzys paliwowy w Wielkiej Brytanii trwa od około dwóch tygodni i zaczął się, gdy część stacji BP zamknęło się z powodu braku kierowców cystern. Rząd podkreślał, że Wielka Brytania nie ma problemu z dostępnością paliw, lecz z logistyką. Kraj zmaga się z brakiem kierowców od wielu miesięcy, a z powodu pandemii problem jeszcze się nasilił. Najpierw zaszkodził brexit - po faktycznym już wyjściu z UE na Wyspach wprowadzono prawo migracyjne, które utrudnia przyjazd potencjalnym pracownikom z państw unijnych. Pandemia koronawirusa spowodowała, że trudniej było też szkolić do tego zawodu Brytyjczyków. Łącznie wakatów ma być aż 100 tysięcy.

Więcej o: