Czwartek 11 listopada z pewnością nie jest świętem dla polskiej waluty. Złoty po raz kolejny osłabł. Jedno euro kosztuje bowiem 4,63 złotego, frank szwajcarski wyceniony jest na 4,39 złotego, a dolar przebił barierę czterech złotych. Za amerykańską walutę trzeba płacić 4,04 złotego.
Kurs dolara Źródło: Stooq.pl
Kurs euro Źródło: Stooq.pl
Odczyty nie są więc optymistyczne. "Dolar amerykański jest najdroższy od maja 2020 roku, a frank szwajcarski od "czarnego piątku" z 2015 roku" - wyjaśniają eksperci MacroNext.
Sytuację na rynku walut określić można jako rollercoaster. Jeszcze w środę bowiem dolar "zawrócił przy granicy 4 zł", jednak w drodze ku umocnieniu nie przebił bariery 3,95 zł. Euro "trzymało się kursu" 4,60 zł, a frank szwajcarski trzymał się wartości oscylującej wokół 4,35 zł - relacjonowali eksperci portalu cinkciarz.pl.
Jak analitycy tłumaczą wysoki kurs dolara? W Stanach Zjednoczonych odnotowano najwyższą od 30 lat inflację. Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego w rozmowie z Polską Agencją Prasową wyjaśnia, że może to oznaczać zacieśnianie polityki monetarnej.
Analitycy przewidują, że wkrótce stopy procentowe w USA wzrosną, a to może oznaczać umacnianie się amerykańskiej waluty. Drożejący dolar może być odpowiedzią inwestorów na te przewidywania.
Złoty raz umacnia się, raz słabnie, od co najmniej kilkunastu dni. "W niesprzyjającym otoczeniu polska waluta pozostanie chimeryczna i rozchwiana" - przewidywał przed tygodniem w rozmowie z next.gazeta.pl Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. Polska waluta może jeszcze przez jakiś czas być ofiarą zawirowań na światowych rynkach.