Prezes TVP Jacek Kurski ogłosił 9 listopada za pośrednictwem swojego konta na Twitterze, że Barbara Kurdej-Szatan nie będzie już pojawiać się w programach państwowej telewizji, aktorka straciła pracę w serialu "M jak miłość". Decyzję Kurskiego spowodował tweet aktorki, która wyraźnie poruszona relacją z granicy polsko-białoruskiej, skomentowała bezduszne działania Straży Granicznej wobec migrantów na polecenie rządu, który takich działań od SG wymaga.
- KUR** !!!!!!!!!! Ku**aaaaa !!!!!!!!!!!!!!!! Co tam się dzieje !!!!!!!! To jest ku**a „straż graniczna" ????? „Straż" ?????????? To są maszyny bez serca bez mózgu bez NICZEGO !!! Maszyny ślepo wykonujące rozkazy !!!!! Ku**a !!!!!! Jak tak można !!!!!!! Boli mnie serce, boli mnie cała klatka piersiowa trzęsę się i ryczę !!!!!!! Mordercy !!!!! Chcecie takiego rządu wciąż ????? Który zezwala na takie rzeczy, wręcz rozkazuje tak się zachowywać ??????? Ku**aaaaaaaaa !!!!!!!! - skomentowała wówczas Kurdej-Szatan dramatyczne doniesienia z granicy polsko-białoruskiej.
Te słowa i wulgaryzmy oburzyły niektórych polityków i internautów oraz podobno także klientów firmy Play, którzy mają się domagać, aby sieć telefonii komórkowej poszła śladami prezesa Jacka Kurskiego i rozwiązała z Kurdej-Szatan umowę reklamową. Wcześniej firma Play wydała komunikat, w którym podkreśliła, że odcina się od "osobistych poglądów" Barbary Kurdej-Szatan, ale to nie wystarczyło.
Michał Karnowski w portalu wpolityce.pl zasugerował, co może spotkać sieć Play, jeśli nie zerwie współpracy z aktorką. Jego komentarz ma tytuł: "Firma Play ma prawo zatrudniać do reklam, kogo chce, ale klienci i państwo polskie mają prawo wyciągać z tego wnioski". Karnowski zastanawia się, "czy nie należy uznać tej firmy za podmiot wysokiego ryzyka" oraz dodaje, że nie wyobraża sobie, by urzędnicy państwowi czy firmy publiczne korzystały z jakichkolwiek usług firmy Play. Sugeruje też klientom tej sieci, by zmienili dostawcę usług.
Więcej aktualnych informacji z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Operator sieci Play po kolejnej fali komentarzy i spekulacji ustosunkował się do zwolnienia aktorki, ponownie podkreślając, że odcina się od poglądów Barbary Kurdej-Szatan. Pomimo nacisków firma w ostatnim oświadczeniu podkreśliła, że nie ma zamiaru zrywać kontraktu z ich główną twarzą.
- W ramach współpracy z Play pani Barbara Kurdej-Szatan gra powierzoną jej rolę w reklamach, natomiast jej poglądy wyrażane przez nią na prywatnych profilach w mediach społecznościowych w żaden sposób nie mogą być utożsamiane ze stanowiskiem firmy. Play obsługuje ponad 15 mln klientów, dla których świadczy najwyższej jakości usługi telekomunikacyjne. W swojej komunikacji dbamy o to, aby używany język wyrażał szacunek - oznajmiła Ewa Sankowska-Sieniek z Biura Prasowego Play.
- Chciałabym jeszcze raz podkreślić, że moje słowa dotyczyły konkretnej sytuacji przedstawionej na nagraniu. W swojej wypowiedzi, za której wulgarne słownictwo przeprosiłam, odniosłam się krytycznie wyłącznie do tego, co zobaczyłam wówczas na filmiku opublikowanym w sieci - pisze na Instagramie Barbara Kurdej-Szatan. Podkreśla też we wpisie, że szanuje ciężką pracę wszystkich służb mundurowych i docenia ich wysiłki, żeby zapewnić nam bezpieczeństwo.