W piątek Sejm przyjął projekt budżetu na rok 2022. Projekt ustawy zakłada, że dochody państwa wyniosą 481 miliardów złotych, a wydatki 512 miliardów. Maksymalny deficyt powinien wynieść 30,9 miliarda złotych. Wzrost gospodarczy w przyszłym roku - wedle prognoz rządowych - ma wynieść 4,6 procent, a dług publiczny - 56,6 procent. Inflacja, zgodnie z założeniami rządu, ma wynieść ok. 3 proc.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl\
O ocenę budżetu poprosiliśmy eksperta. Prof. Paweł Wojciechowski, ekonomista, były minister finansów, w rozmowie z Gazeta.pl stwierdził, że budżet na rok 2022 oparty jest na danych rozmijających się z rzeczywistością.
- To zdecydowanie najgorszy budżet państwa, jaki widziałem, ponieważ jest anty-rozwojowy, pro-inflacyjny, oparty na nierealnych założeniach oraz na złej praktyce wypychania wydatków do funduszy pozabudżetowych - stwierdził.
Jako przykład wskazał inflację przyjętą w ustawie - ma ona wynieść 3,3 proc. - To świadczy o cynizmie i lekceważeniu posłów. Przecież opinia publiczna widzi, że inflacja dochodzi do ośmiu procent - stwierdził prof. Wojciechowski.
Zdaniem eksperta istotne jest również to, czego w budżecie nie widać. - O tym, że rząd nauczył się ukrywać rosnące zadłużenie, nie dowiemy się z budżetu, bo prawie 300 mld zł wydatków zostało już wypchniętych do funduszy PFR i BGK. Więc jest poza budżetem nad którym głosowali posłowie obecnej koalicji rządowej - stwierdził prof. Wojciechowski.
- Dodam, że ta operacja wypychania wydatków do funduszy pozabudżetowych kosztować będzie od pół do miliarda złotych rocznie ponieważ emitowane obligacje przez te fundusze mają wyższą rentowność niż obligacje skarbu państwa, a więc oznacza to wymiernie wysoki koszt dla podatników, który przyjdzie zapłacić co roku z szybko rosnącego długu.
Rozmówca next.gazeta.pl odniósł się też do działań rządu, które mają osłabić efekt podwyżek i inflacji. - Budżet jest kontynuacją ekspansywnej polityki fiskalnej, który wraz ze ekspansywną polityką NBP szybko nie zdusi rosnącej i uporczywej inflacji. A tarcza inflacyjna, zwłaszcza w obliczu wysokich oczekiwanych podwyżek cen energii elektrycznej okaże się bezskuteczna, będzie tylko pustym gestem - ocenił prof. Wojciechowski.
- Co najważniejsze, budżet jest kontynuacją polityki antyrozwojowej, napędzaną popytem konsumpcyjnym, a nie inwestycjami, które związane są uruchomieniem środków unijnych. A te obecnie w dużej części są zamrożone z powodu sporu o niezależność sądownictwa - stwierdził ekonomista.
- Niestety bez rozwiązania konfliktu o praworządność oraz z takim budżetem grozi nam widmo stagflacji - dodał prof. Paweł Wojciechowski.