Wirtualna Polska podkreśla, że roczna liczba zgonów ze wszystkich przyczyn, najprawdopodobniej przekroczyła już w Polsce 500 tysięcy. Oznaczałoby to wówczas, że jest to najwyższa śmiertelność w naszym kraju od momentu zakończenia II wojny światowej.
Jak podaje portal, dane pochodzące z Rejestru Stanu Cywilnego wskazują, że do 19 grudnia odnotowano 491,9 tysięcy zgonów. Po szczycie czwartej fali pandemii w Polsce dziennie umierało ok. 2 tysiące osób, z czego kilkaset w związku z zachorowaniem na COVID-19. "To oznacza, że około 24 grudnia została przekroczona liczba 500 tys. zgonów. Rejestr USC zostanie zaktualizowany 28 grudnia" - możemy przeczytać na portalu.
Więcej informacji na temat COVID-19 znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W sprawie liczby zgonów dla WP wypowiedział się również profesor Andrzej Fal. Jak podkreślił, stan zdrowia społeczeństwa nie był dobry już w czasie przed epidemią COVID-19. - Odstawaliśmy od średnich wskaźników dotyczących liczby chorób przewlekłych w populacji. W trakcie trzeciej i czwartej fali odnotowano wysoką śmiertelność - powiedział. Profesor dodał, że problem stanowiły także zgony w wyniku COVID-19, które nie zostały zarejestrowane.
Medyk wspomniał również o tzw. długu zdrowotnym. - Pojawiło się też zjawisko długu zdrowotnego. W sytuacji, gdy duże zasoby ochrony zdrowia były przeznaczone na ratowanie chorych z COVID-19, nie udało się jednocześnie zapewnić ochrony pacjentom chorującym na nowotwory, choroby krążenia, cukrzycę itd. - podkreślił. Ocenił też, że dług zdrowotny w przyszłości przełoży się na większą śmiertelność.