- Wierzę, że mogę wiele zaoferować, ale to nie jest dobra pora - stwierdził Boris Johnson, który skrócił swoje wakacje na Karaibach, aby spróbować zorganizować wielki polityczny powrót: w niespełna dwa miesiące po tym, jak jego partia usunęła go ze stanowiska.
Były szef brytyjskiego rządu podkreślił, że po niedawnej dymisji wielu ludzi namawiało go, aby jeszcze raz spróbował zostać szefem Partii Konserwatywnej. - W ostatnich dniach doszedłem niestety do wniosku, że to po prostu nie byłoby właściwe. Nie sposób skutecznie rządzić, jeśli nie ma się zjednoczonej partii w parlamencie - dodał polityk. Wyraził żal, że nie udało mu się stworzyć sojuszu z rywalami - Rishim Sunakiem i Penny Mordaunt. Zapewnił, że wesprze każdego, kto zwycięży w wyścigu.
Faworytem do zwycięstwa jest teraz były minister finansów w rządzie Johnsona, Rishi Sunak. Osiągnął już próg stu nominacji poselskich wymaganych do tego, by wejść do wyścigu.
Jednak Penny Mordaunt może przejąć głosy zwolenników Borisa Johnsona i również spełnić ten wymóg (obecnie ma ich ponad 20). W takim przypadku w poniedziałek w głosowaniu posłowie ustawiliby dwójkę kandydatów w kolejności - po to, by pokazać członkom Partii Konserwatywnej, kto jest ich faworytem.
Następnie odbyłoby się głosowanie członków ugrupowania: ponad 150 tysięcy posiadaczy partyjnych legitymacji z całego kraju. Na rezultat trzeba by zaczekać do piątku.
Gdyby jednak Penny Mordaunt nie osiągnęła stu nominacji lub wycofała się z wyścigu, nowym szefem zostanie automatycznie Rishi Sunak.
W czwartek, po 45 dniach urzędowania, Liz Truss zrezygnowała ze stanowiska premierki Zjednoczonego Królestwa. - Nie mogę już sprawować mandatu i nie mogę sprawować władzy powierzonej mi przez Partię Konserwatywną - powiedziała, dodając, że chciała zapewnić Brytyjczykom stabilność w trudnych czasach. Jej reformy przyniosły jednak pogłębienie kryzysu gospodarczego na Wyspach Brytyjskich.
Dzień wcześniej w brytyjskim parlamencie musiała bronić się przed wezwaniami do złożenia dymisji. Przeciwko jej polityce buntowali się nawet członkowie jej własnej partii.