Autostrada A4 pomiędzy Krakowem a Katowicami przez wielu określana jest jako najdroższa w Polsce. Stalexport, obecny zarządca trasy, ponownie wystąpił do rządu o zgodę na podniesienie ceny za przejazd. Od 3 kwietnia miałyby one wzrosnąć do 15 zł (wzrost o 2 zł, z 13 zł) dla samochodów kategorii 1 (inne niż motocykle). Kategorie pojazdów 2,3,4,5 oraz 6, objęte byłyby opłatą wynoszącą 46 zł (podwyżka o 6 zł, z 40 zł).
Spółka, jak przypomina Fakt.pl, o podwyżkę występuje kolejny raz w ciągu zaledwie kilku miesięcy, a swoją decyzję tłumaczy inflacją. Kierowcy mają powody do narzekania, bo ostatnia podwyżka weszła w życie w lipcu. I wówczas wyższe ceny tłumaczono wzrostem kosztów utrzymania autostrady i prowadzenia inwestycji, związanymi m.in. z szybko rosnącymi w ostatnim czasie cenami usług, materiałów budowlanych czy nośników energii.
Dla właścicieli samochodów są też dobre informacje, choć kierowcy muszą uzbroić się w cierpliwość. W 2027 roku kończy się bowiem 25-letnia umowa koncesyjna ze spółką Stalexport na zarządzanie odcinkiem trasy. Ministerstwo Infrastruktury zapewnia, że kontrakt na obsługę 61 km drogi nie zostanie przedłużony.
Kiedy odcinek autostrady przejdzie w ręce Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, opłaty najpewniej znikną. - Jestem przekonany (...), że autostrada ta stanie się na powrót autostradą zarządzaną przez GDDKiA i chcielibyśmy bardzo, aby ten odcinek między Katowicami a Krakowem, był odcinkiem autostrady bezpłatnej - mówił Andrzej Adamczyk na antenie Polsat News.
Minister zastrzegł, że "zwolnienie z opłat umożliwia przeniesienie dużej części ruchu na odcinek autostrady z dróg równoległych". Zapewnił, też żadne dodatkowe opłaty na innych odcinkach nie zostaną wprowadzone, choć podkreślił, że opłatami na autostradach zajmuje się resort finansów.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl