Kultowy aktor grający agenta 007 zgromadził pokaźną fortunę. Według doniesień medialnych tylko za występ w najnowszym filmie z serii o Jamesie Bondzie, czyli "No Time To Die", miał zarobić 25 mln dolarów. Jeszcze większą kwotę zainkasował za film "Glass Onion" (sequel "Na noże"), gdzie wcielił się w rolę detektywa Benoita Blanca. Różne źródła piszą o pensji w wysokości nawet 100 mln dolarów. Mimo tak ogromnej fortuny Craig nie planuje zostawić majątku swoim dzieciom.
W wywiadzie przeprowadzonym przez "Candis Magazine" powiedział, że zostawianie spadkobiercom ogromnych sum jest "niesmaczne". Wspomniał o przysłowiu, które mówi "że jeśli umrzesz jako osoba bogata, to przegrałeś" dlatego aktor uważa, że dobrze jest rozdać pieniądze, zanim się odejdzie. Filmowy agent 007 ma dorosłą córkę Elle z poprzedniego małżeństwa, oraz kilkuletnią córkę z aktorką Rachel Weisz.
Nie tylko filmowy James Bond nie zamierza zostawić swoim dzieciom zgromadzonego majątku. Podobną filozofię wyznaje gwiazda estrady - Sting, który ma sześcioro dzieci. W rozmowie z "Daily Mail" wspominał, że Joe, Fuchsia, Mickey, Jake, Eliot i Giacomo wiedzą, że planuje wydać większość zarobionych przez siebie pieniędzy. Zaznaczył, że zawsze pomoże im w potrzebie, ale nie sądzi, by taka pomoc była im niezbędna. - Mają wpojoną etykę pracy, która sprawia, że chcą samodzielnie odnieść sukces - uważa muzyk.
Podobne podejście mają właściciele gigantycznych biznesów, tacy jak Bill Gates czy Warren Buffett. Przedsiębiorcy uważają, że posagiem ich dzieci jest warta tysiące dolarów edukacja oraz uprzywilejowany start w życiu, dlatego nie powinny liczyć na spadek. Twórca sagi "Gwiezdnych wojen" i ojciec czworga dzieci George Lucas twierdzi z kolei, że majątkiem należy się dzielić nie tylko z rodziną. W 2010 roku zadeklarował, że przed śmiercią odda na cele charytatywne, połowę swojego majątku, czyli ponad 2,5 mld dolarów. Amerykański scenarzysta uważa, że rozwój intelektualny i emocjonalny to narzędzia, które zapewniają dzieciom najlepszy start w przyszłość.