Jak donosi CNN, związek zawodowy SAG-AFTRA, który reprezentuje około 160 tys. hollywoodzkich aktorów filmowych i telewizyjnych, rozpoczął strajk po tym, jak trwające rozmowy z głównymi studiami i serwisami streamingowymi nie przyniosły oczekiwanych rozwiązań. Protestujący domagają się m.in. zwiększenia wynagrodzeń, dokładnych regulacji prawnych związanych z rozwojem sztucznej inteligencji i jej wpływu na branżę filmową, wzrost tantiem za produkcje prezentowane na platformach streamingowych oraz poprawy warunków pracy. Jak tłumaczy ekspertka filmowa, socjolożka i dziennikarka Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, większość aktorów zrzeszonych w związku zawodowym to osoby pracujące "od zlecenia do zlecenia, na których stabilności pracy i zarobkach odbiły się zmiany w dystrybucji wywołane przez pojawienie się platform streamingowych" - wskazuje we wpisie na fanpage'u swojego bloga "Zwierz popkulturalny".
Stowarzyszenie branżowe Alliance of Motion Picture and Television Producers (AMPTP), zrzeszające i reprezentujące największe wytwórnie i gigantów streamingu (np. Paramount Pictures, Walt Disney Studios, Warner Bros, Netflix, Apple TV, Amazon) stwierdziło, że jest "głęboko rozczarowane, że SAG-AFTRA zdecydowała się odejść od negocjacji". Przedstawiciele producentów twierdzą, że zaoferowali bardzo korzystne warunki. Wśród nich został wymieniony najwyższy procentowy wzrost minimalnego poziomu płac od 35 lat, "znaczny wzrost" limitów składek emerytalnych i zdrowotnych oraz 76-procentowy wzrost zagranicznych pozostałości wypłacanych z wysokobudżetowych programów streamingowych - podaje Reuters. Według informacji agencji studia miały także przedstawić "przełomową propozycję dotyczącą sztucznej inteligencji, która chroni cyfrowe podobieństwa aktorów".
O propozycjach, zwłaszcza o tych dotyczących AI, jakie zostały złożone aktorom, mówi Katarzyna Czajka-Kominiarczuk w jednym z serii tiktoków poświęconych strajkom. - Zaproponowano taki układ, że producenci i studia filmowe będą miały prawo zeskanować twarze statystów z drugiego planu i dzięki sztucznej inteligencji wykorzystywać ich podobieństwo już na zawsze. Statyści dostaliby za to równowartość dniówki, która dla statysty pracującego na kontrakcie, który jest członkiem związku zawodowego aktorów, wynosi 187 dolarów. Czy wyobrażacie sobie, jaka to jest bezczelność, kiedy wielkie studio filmowe mówi 'możemy zeskanować człowieka za 187 dolarów i tym samym wyeliminować go z pracy'? - pyta. Na ten problem wskazuje też dyrektor wykonawczy SAG-AFTRA Duncan Crabtree-Ireland: "(...) Firma, która będzie właścicielem tych skanów, wizerunków statystów, będzie mogła używać ich przez wieczność. W dowolnym projekcie, bez zgody, bez wynagrodzenia - wskazał. - Więc jeśli uważacie, że to przełomowa propozycja, sugeruję, abyście się ponownie zastanowili - podkreślił.
Zdaniem AMPTP związek zawodowy tylko pogłębi problemy finansowe branży filmowej. - Poziom oczekiwań, które mają, jest po prostu nierealny. (...) Będzie to wszystko miało bardzo szkodliwy wpływ na cały biznes - przekonywał prezes i dyrektor generalny The Walt Disney Company Robert Iger. Warto wspomnieć, na co zwraca uwagę też Czajka-Kominiarczuk, że Igerowi właśnie przedłużono kontrakt do 2026 roku. "Warunki jego kontraktu obejmują możliwość otrzymania rocznej premii motywacyjnej w wysokości pięciokrotności jego wynagrodzenia podstawowego. W poprzednim kontrakcie miał prawo do łącznego wynagrodzenia szacowanego na 27 milionów dolarów rocznie" - czytamy na rte.ie.
Ekspertka filmowa podkreśla również, że "producenci nie kryją się z tym, że mają zamiar wziąć związki zawodowe na przetrzymanie". "Od kilku dni krąży po sieci wypowiedź jednego z przedstawicieli producentów, który nie ukrywa, że chcą przetrzymać scenarzystów do października 'aż zaczną tracić domy'. Proszę zdać sobie sprawę jak to świadczy o myśleniu o pracowniku - doprowadzenie go do bankructwa, by móc mu zaproponować słabe warunki. Producentów niewiele obchodzi jakość pracy, stabilność czy równy podział zysków" - pisze Czajka-Kominiarczuk. Problem stanowi także kwestia ubezpieczenia zdrowotnego. - 26 tys. dolarów rocznie to kwota, którą trzeba zarobić, aby uzyskać ubezpieczenie zdrowotne. Musimy chronić ludzi, którzy są 'na marginesie' - apeluje aktor Matt Damon, wstawiając się za mniej znanymi kolegami i koleżankami z branży. Czajka-Kominiarczuk zwraca uwagę natomiast, że procent członków związku zawodowego, którzy nie zarabiają wspomnianej wcześniej kwoty, jest ogromny.
Oświadczenie pojawiło się także na stronie związkowców. Prezes SAG-AFTRA Fran Drescher wskazał, że "SAG-AFTRA negocjowała w dobrej wierze i chciała osiągnąć porozumienie, które w wystarczającym stopniu zaspokoiłoby potrzeby wykonawców, ale odpowiedzi AMPTP na propozycje związku były obraźliwe i lekceważące". "Nie mamy innego wyjścia, jak iść naprzód w jedności i w imieniu naszych członków" - stwierdził. Głos w sprawie zabrał także wspomniany wcześniej Duncan Crabtree-Ireland, jednen z głównych negocjatorów. - Nie tak traktuje się cenionego, szanowanego partnera i niezbędnego współpracownika. Ich odmowa znaczącego zaangażowania się w nasze kluczowe propozycje i fundamentalny brak szacunku okazywany naszym członkom, doprowadziły nas do tego punktu. Studia i streamerzy nie docenili determinacji naszych członków - czytamy jego słowa w oświadczeniu związkowców. Za strajkiem opowiedziało się 97,91 proc. głosujących. Po raz ostatni aktorzy i scenarzyści strajkowali w tym samym czasie w 1960 roku. Szefem SAG był wówczas Ronald Reagan. "To wtedy zachodziła największa zmiana - przejście od dystrybucji kinowej do telewizyjnej. I wtedy też stało się jasne, że podział zysków staje się coraz mniej uczciwy. Obecne strajki to odpowiedź na nowe zmiany technologiczne i wynikające z nich pogłębianie się nierówności" - tłumaczy w swoim wpisie Czajka-Kominiarczuk.
Jak donosi Reuters, "hollywoodzkie studia stoją teraz w obliczu pierwszej od 63 lat przerwy w pracy". Strajk aktorów, który zbiega się w czasie z protestami scenarzystów, może doprowadzić do poważnych przerw w branży filmowej, a to z kolei może skutkować ogromnymi stratami finansowymi. Agencja dodaje, że filmy czy seriale realizowane bez aktorów należących do związków mogą być kontynuowane, jednak problem może mieć wiele ogromnych produkcji tj. "Gladiator 2 ", "Deadpool 3", "Mortal Kombat 2". Trudności mogą mieć też producenci m.in. serialu HBO "House of the Dragon". Jak podaje BBC, przełożone, bądź zorganizowane, ale w ograniczonym zakresie mogą być także wydarzenia, chociażby rozdanie nagród Emmy, a także Comic-Con. Strajk obejmuje nie tylko brak pojawiania się aktorów na planach filmowych, ale i promowania gotowych już produkcji. W akcie solidarności ze strajkującymi Cillian Murphy i Emily Blunt opuścili salę projekcyjną podczas premiery filmu "Oppenheimera".