Około 80 pracowników obsługi naziemnej linii lotniczych Wizz Air weźmie udział trzech strajkach. Odbędą się one 30 sierpnia, 6 września i 13 września na lotnisku Londyn-Luton. Każdy z nich będzie trwał przez 24 godziny. Pracownicy będą protestować przeciwko - jak tłumaczą - fatalnemu traktowaniu ich przez firmę GH London Ground Handling Services, przez którą są zatrudnieni, a która obsługuje właśnie m.in. Wizz Aira.
Związek zawodowy Unite opisuje, że GH London bez zgody pracowników nagrywa ich i podsłuchuje z kamer przemysłowych w pokojach sanitarnych, nie przestrzega własnego procesu dyscyplinarnego i rozpatrywania skarg oraz w sposób tendencyjny stosuje dyscyplinę wobec pracowników z mniejszości etnicznych. Pracodawca ma też się spóźniać się z wypłatą wynagrodzeń lub wypłacać jej w niepełnej kwocie. - Zachowanie GH London jest przerażające. Pracownicy zasługują na traktowanie z godnością i szacunkiem w miejscu pracy, a zachowanie firmy znacznie odbiega od tych standardów - mówiła sekretarz generalna Unite Sharon Graham, cytowana w komunikacie opublikowanym na stronie związku zawodowego.
Dyrektor regionalny Unite Richard Gates powiedział z kolei, że "strajki spowodują ogromne zakłócenia w harmonogramie Wizz Aira, ale GH London sama sprowadziła ten spór". Ich skala rzeczywiście może być gigantyczna, bo Wizz Air jest największą linią korzystającą z lotniska, na którym odbędą się protesty. Firma zajmująca się analityką lotniczą Cirium szacuje, że strajki mogą dotknąć około 78 000 pasażerów - podaje branżowy portal Simly Flying.
Utrudnienia spowodowane strajkami mogą dotknąć także Polaków. Połączenia z londyńskim lotniskiem oferują m.in. Wrocław. Poznań, Gdańsk, Kraków, Łódź, Lublin, Katowice czy Bydgoszcz. Rzecznik Wizz Air uspokaja jednak, że firma "jest w kontakcie z lotniskiem Luton i swoim partnerem w zakresie obsługi naziemnej, i robi wszystko, co w ich mocy, aby ograniczyć zakłócenia dla pasażerów". W przypadku zakłóceń przewoźnik ma skontaktować się bezpośrednio z podróżnymi.