- Jeżeli oni nie przedłużą, to my na pewno przedłużymy, ale jesteśmy przekonani, że Unia Europejska się złamie i przedłuży - powiedział minister Telus. Dodał jednak, że "gdyby nie przedłużyła, my jesteśmy twardzi w tej sprawie, bo to jest w interesie polskiego rolnika". Podkreślał, że nie ma żadnego merytorycznego argumentu, żeby po 15 września przestało obwiązywać embargo na wwóz ukraińskiego zboża. Według niego termin został wyznaczony z powodów politycznych, ponieważ unijni politycy wiedzieli o jesiennych wyborach parlamentarnych w Polsce.
"Polska nie pozwoli, żeby zalało nas ukraińskie zboże. Niezależnie od tego, jaka będzie decyzja brukselskich urzędników, nie otworzymy naszych granic" - przekazał także Mateusz Morawiecki. Prawo i Sprawiedliwość opublikowało bowiem nowy spot wyborczy. Premier Mateusz Morawiecki mówi w nim m.in., że "my granicy nie otworzymy, tam muszą wziąć to pod uwagę, bo to Polacy decydują, jak mają wyglądać sprawy w naszym własnym domu".
Przypomnijmy, że 15 września wygasa unijne embargo na przywóz ukraińskiego zboża i innych produktów rolnych do Polski i 4 państw przyfrontowych: Bułgarii, Węgier, Rumunii i Słowacji. Polska zabiega o przedłużenie zakazu. Jednocześnie nasz kraj zezwala na tranzyt żywności, przeznaczonej do sprzedaży na innych rynkach. We wtorek w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata na ten temat importu ukraińskiego zboża. O godzinie 11:00 polski rząd ma jednak podjąć uchwałę, która ubezpieczy Polskę na wypadek decyzji, która byłaby sprzeczna z oczekiwaniami. W uchwale będzie mowa o tym, iż jeśli Komisja Europejska nie przedłuży zakazu, przedłuży go Polska.