W piątek ulicami Warszawy przeszedł Marsz Gniewu. Wydarzenie zorganizowano z uwagi na brak realizacji postulatów pracowników budżetówki. Uczestnicy zgromadzenia domagali się waloryzacji średniorocznego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń o 20 proc. od 1 lipca 2023 roku i 24 proc. od 1 stycznia 2024 roku. Ich zdaniem to, które oferuje rząd w wysokości 6,6 procent, jest "jałmużną".
"Jesteście tu dziś po to, aby pokazać całej Polsce, że państwo polskie jeszcze się nie zawaliło wyłącznie dzięki waszej ciężkiej pracy. Jesteście tu dziś po to, aby wszyscy w Polsce, którzy stanowią prawo i decydują, pamiętali o tym, dzięki komu mogą się chwalić w telewizji swoimi sukcesami. Bez was nie da się w Polsce przeprowadzić żadnej reformy" - mówiła szefowa Forum Związków Zawodowych Dorota Gardias, cytowana przez TVN24.
Wśród obecnych na marszu byli m.in. pracownicy służb mundurowych, wymiaru sprawiedliwości, członkowie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów czy pracownicy domów opieki społecznej. Jak podaje RMF24 jedna z uczestniczek Marszu Gniewu przyznała, że po 20 latach pracy w prokuraturze zarabia 3000 zł brutto.
Jak mówiła Dorota Gardias, "wyższe ceny to wyższe wpływy do budżetu". - Dlatego nie dajcie się oszukać. Kupując chleb, idąc do fryzjera, naprawiając samochód, już dawno daliście im pieniądze na te podwyżki. Te pieniądze zostały wam odebrane - mówiła do zgromadzonych. Przypomniała także protesty pielęgniarek i położnych, podkreślając, że dopiero wtedy "społeczeństwo dojrzało z rządzącymi, że nie będzie miał się kto nami opiekować, dopiero się zaczęły jakieś minimalne ruchy".
Na X (dawniej Twitter) pojawiły się komentarze na temat marszu. Jakub Pietrzak, kandydat Lewicy do sejmu napisał, że jest to protest "ludzi, którzy każdego dnia budują nasze państwo". Dodał, że "ruch związkowy jest dziś zjednoczony i zdeterminowany, żeby walczyć o swoje" a "Lewica zawsze stoi po stronie ludzi pracy". Z kolei dziennikarka Oktawia Kromer dodała, że najczęstszym hasłem, które padało, podczas marszu było "więcej ryżu". Na wielu transparentach widniał także napis "Nie chcemy pracować za miskę ryżu".