W tym tygodniu cena ropy naftowej była najwyższa od początku roku. W środę w Europie za baryłkę surowca trzeba było zapłacić 98,47 dolarów. Jak podaje RMF24, w ciągu ostatnich 40 lat ropa Arab Light kosztowała ponad 100 dolarów tylko kilka razy, w tym m.in. po ataku Rosji na Ukrainę w ubiegłym roku. Jak podkreśla portal, powołując się na agencję Bloomberg, rosnące ceny mają podłoże polityczne. Zdaniem ekspertów w tym roku również możemy spodziewać się rekordowych cen paliwa.
Arabia Saudyjska należąca do Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową 5 września oznajmiła, że przedłuży ograniczenie produkcji na poziomie 1 miliona baryłek dziennie do 2023 roku. Z kolei Rosja, która nie należy do organizacji, zapowiedziała, że zmniejszy możliwość eksportu ropy o 300 tys. baryłek dziennie do końca roku. Dodatkowo oba państwa oświadczyły, że co miesiąc będą dokonywać dokładnych analiz i na podstawie zebranych danych mogą wprowadzać dodatkowe ograniczenia. W związku z paktem Arabii i Rosji zdaniem analityków z Bank of America ceny ropy mogą wkrótce wzrosnąć powyżej 100 dolarów za baryłkę - pisze cnbc.com.
Ograniczenia wprowadzone przez Rosję i Arabię Saudyjską wiążą się z konsekwencjami dla niemal wszystkich państw. Międzynarodowa Agencja Energetyczna w swoim comiesięcznym raporcie naftowym podkreśliła, że wprowadzone limity będą najbardziej odczuwalne w czwartym kwartale, gdzie powstanie "znaczny deficyt rynkowy". To nie koniec złych informacji. Według specjalistów wzrost cen na rynku paliwowym spowoduje także ogólną podwyżkę kosztów życia. "Taki wzrost pociąga za sobą także ponowną presję inflacyjną" - powiedział Tamas Varga z brokera naftowego PVM w rozmowie z portalem.
Porozumienie Rijadu i Moskwy jest tym, co ekonomiści nazywają zewnętrznym wobec sił rynkowych czynnikiem, mogącym doprowadzić do wstrząsów w światowej gospodarce i systemie finansowym - relacjonuje agencja.