Podczas poniedziałkowej debaty wyborczej jedno z pytań dotyczyło wieku emerytalnego. Przedstawiciele wszystkich ugrupowań zapewniali, że go nie podniosą, a ewentualnie będą zachęcać do dłuższej aktywności zawodowej. Bodaj największe emocje wzbudziło jednak co innego. Chodzi o waloryzację emerytur sprzed kilku lat.
Pani Danuta z Kraśnika powiedziała mi, że za Tuska dostała waloryzację emerytury 2 zł. Poprosiła, żebym oddał to Tuskowi. Zrobię to po debacie. Ona powiedziała, że już teraz nie potrzebuje tych dwóch złotych, bo ma godną waloryzację
- powiedział premier Mateusz Morawiecki, pokazując monetę dwuzłotową.
Tu słowo wyjaśnienia. Wskaźnik waloryzacji emerytur i rent zależy m.in. od poziomu inflacji. Innymi słowy, rząd jest ustawowo zmuszony do rekompensowania wzrostu cen emerytom. Jeśli inflacji nie ma - nie ma czego rekompensować. Jeśli jest bardzo wysoka - bardzo wyraźnie w górę muszą iść też emerytury. To dlatego rzeczywiście był rok "za Tuska", w którym waloryzacja emerytur wyniosła nawet kilka złotych. Po prostu wtedy nie rosły ceny. I to także dlatego w ostatnim roku mieliśmy rekordowo wysoką waloryzację emerytur. Morawiecki czerpie propagandowe korzyści z tego, że nie wspomina, że "godna waloryzacja" w niewielkim stopniu zależy od hojności rządu, a przede wszystkim od przepisów (choć zarówno za PO-PSL, jak i PiS, zdarzały się lata, gdy dodawano coś więcej ponad wymagane minimum).
Donald Tusk nie pozostał dłużny Morawieckiemu, mówiąc, że ten "zasłużył na pseudonim Pinokio". Następnie przywołał wypowiedź Morawieckiego z 2010 r., gdy obecny premier mówił, iż "ma nadzieję, że rząd będzie działał z determinacją w celu podniesienia wieku emerytalnego". Szef rządu PiS był wówczas doradcą Tuska.
Po wygranych wyborach będę pilnował, żeby nikomu nie przyszło do głowy podwyższanie wieku emerytalnego. Już nie będę miał takich doradców jak ten, który mnie do tego namawiał
- powiedział Tusk.
Żaden z uczestników TVP nie mówił o konieczności podniesienia wieku emerytalnego. Część z nich podkreślała wyłącznie, że państwo powinno systemem zachęt wspierać osoby, które chcą przedłużać swoją aktywność zawodową. Jednocześnie np. Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy wspominała o pomyśle renty wdowiej. Projekt Lewicy zakłada, że pozostała przy życiu osoba mogłaby powiększyć swoje obecne świadczenie o 50 procent renty rodzinnej po zmarłym małżonku lub pobierać rentę rodzinną po zmarłym małżonku i 50 procent swojego świadczenia. Z kolei Szymon Hołownia z Polski 2050 (Trzeciej Drogi) zaproponował zaliczanie składki rentowej do emerytury.
***
Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu: