Nieprawda. Już od kilku lat plecaki z wbudowanymi ładowarkami nie tylko zapewniają darmową energię, ale także stabilizują chód i prawidłową postawę spacerowicza, ratując kręgosłup powykrzywiany przy biurku. W badaniach opublikowanych już w 2005 roku dowiedziono, że pieszemu nie tylko nie ubywa energii, ale marsz z plecakiem-ładowarką staje się bardziej fizjologiczny.
W ich konstrukcji używa się jeszcze tradycyjnych prądnic. W niedalekiej przyszłości rynek opanują materiały piezoelektryczne, które produkują prąd pod wpływem zmiany kształtu - ściskania, rozciągania.
Pod koniec marca naukowcy z Georgia Tech (USA) zaprezentowali przełomowy materiał, który może zasilać diodę, po prostu lekko ściśnięty palcami. Kilka takich generatorów działa już jak bateria AA, a mają łączną powierzchnię znaczka pocztowego. Pozwalają na to nanodruciki z piezoelektrycznego tlenku cynku. Ładowanie akumulatora w telefonie za pomocą ładowarki ukrytej w ubraniu lub podeszwie buta już jest możliwe.
- Jeśli podtrzymamy tempo ulepszania tego projektu, nanogenerator znajdzie szeroki zakres nowych zastosowań - zapowiada kierownik zespołu z Georgia Tech dr Zhong Lin Wang. - Skonstruujemy już wkrótce pompy insulinowe napędzane biciem serca, mikroczujniki badające środowisko zasilane wiatraczkami czułymi na najlżejszy powiew wiatru i wiele innych, niezależnych od sieci energetycznej urządzeń.
Podstawową zaletą uniezależnienia swoich gadżetów od ładowarek wtykanych w gniazdka jest to, że trzeba się czasem trochę poruszać.