Miś przyszłości - co zrobić, by technologia wkrótce nas nie zastąpiła. Wywiad z futurologiem Intela, Stevem Brownem

Jego praca polega na przewidywaniu przyszłości. To jego decyzje wpływają na to, jakich technologii będziesz używać za kilka lat. Steve Brown jest naczelnym wizjonerem i futurystą Intela. Uważa on, że w ciągu najbliższych 10 lat komputery wykształcą oczy, uszy i zaczną rozumieć nasze emocje.

- Joanna Sosnowska: Według prawa Moore'a liczba tranzystorów w procesorach zwiększa się dwukrotnie co 24 miesiące. To naprawdę "prawo", czy raczej samospełniająca się przepowiednia?

- Steve Brown: Z pewnością samospełniająca się przepowiednia. W gruncie rzeczy chodzi o wiarę - wiarę inżynierów, że w tym roku uda im się osiągnąć więcej, niż rok wcześniej. Sto tysięcy ludzi przychodzi każdego dnia do pracy w Intelu po to, żeby prawo Moora dalej funkcjonowało.

- No dobrze, ale w takim układzie prawo Moore'a w końcu przestanie działać.

- Powiedziałbym, że raczej zmieni formę. Wiadomo, że jeśli co roku dalej będziemy zmniejszać procesory, to w końcu dojdziemy do punktu w którym bardziej zmniejszyć się ich już nie da. Więc z pewnością prawo Moore'a w formie w jaką znamy je obecnie, przestanie mieć zastosowanie. Ta zasada daje nam wybór. Designerzy co dwa lata decydują, czy chip ma być taki sam jak teraz, ale o połowę mniejszy, a przez to o połowę tańszy albo czy zwiększają liczbę tranzystorów, a przez to dadzą nam więcej możliwości- lepszą grafikę, więcej portów USB, itd. Zatem co dwa lata mamy wybór - mniejsze i tańsze, albo rozmiar taki sam, ale więcej możliwości.

- Jest rok 2015, procesory są już naprawdę maleńkie i są prawie wszędzie..

- To właśnie daje nam prawo Moore'a - wielką moc obliczeniową, która cały czas będzie tanieć. Wszystko będzie mogło być komputerem. W przyszłości każdy obiekt nieożywiony będzie mógł być inteligentny. Weźmy misia - wiesz, taką przytulankę. Wyobraź sobie, że czytasz dziecku bajkę na dobranoc. Czytasz ją raz, a potem drugi raz, może trzeci raz. Ale przy czwartej prośbie chcesz już po prostu napić się kieliszka wina. Czy nie byłoby świetnie, gdyby to miś mógł poczytać bajkę dziecku? Miś będzie w stanie widzieć książeczkę z bajkami i odczytać historyjkę w języku, w jakim została ona zapisana. A jeśli będziesz chciała, to odczyta ją w innym języku, więc dziecko będzie mogło od razu się uczyć.

- Hmm, gdybym była dzieckiem przypuszczam, że wolałabym żeby to tata albo mama czytali mi bajkę a nie miś - niezależnie od tego, jak byłby inteligentny czy słodki.

- Ale pamiętaj, że to ty jako rodzic masz wybór. Jeśli chcesz czytać dziecku bajkę po raz piąty - nie ma problemu. Jeśli jednak po całym dniu jesteś już zmęczona, to możesz powiedzieć dziecku: "Teraz to miś przeczyta ci bajkę, a ja za chwilkę do ciebie wrócę". W ciągu najbliższych 10 lat komputery będą w stanie widzieć, słyszeć i rozumieć świat, potrafić to będą także takie misie.

- Właśnie, bo według pana jesteśmy u progu nowego okresu kambryjskiego , bo komputery wykształcą oczy i uszy. Czy to znaczy, że oto nastaje czas sztucznej inteligencji?

- To pierwszy etap, ale do sztucznej inteligencji mamy jeszcze daleko. Komputer, który widzi, jest niezbędny do rozwoju robotyki i np. samojeżdżących samochodów. To pozwala też ludziom wchodzić w interakcje z komputerem w znacznie bardziej naturalny sposób, niż to się dzieje teraz. Dzięki temu komputery będą też mogły rozumieć ludzkie emocje, zatem będą mogły pomagać w podejmowaniu decyzji na podstawie twojego stanu emocjonalnego. Powiedzmy, że komputer ma odczytać jakieś maile albo wiadomości z listy mailingowej na jaką się zapisałaś. Jeśli rozpozna, że miałaś naprawdę kiepski dzień, to może rozważyć, czy nie lepiej wstrzymać się o godzinę z przekazaniem złych wiadomości. Komputer, który widzi i rozumie nasze emocje jest w stanie lepiej nam służyć. Bo w końcu maszyny mają służyć ludziom.

- Wygląda na to, że w przypadku sztucznej inteligencji jest pan raczej ostrożny.

- Może być tak, że sztuczna inteligencja zostanie skonstruowana przez ludzi. Jeśli będziemy mieli wpływ na każdy etap tworzenia takiego komputera i jeśli będziemy rozumieć, jak ta maszyna działa, będziemy wiedzieć, czego się po niej spodziewać. Ale może być też tak, że my skonstruujemy pierwszą inteligentną maszynę, która z kolei sama stworzy kolejną, trochę bardziej inteligentną, a ta kolejną. I to już się robi niepokojące. Bo w ten sposób kontrola z rąk ludzi przechodzi w ręce maszyny. W pewnym momencie po prostu przestaniemy rozumieć, jak działa taki komputer. Musimy więc być bardzo ostrożni jeśli chodzi o wybór drogi jaką obierzemy, jeśli będziemy chcieli tworzyć sztuczną inteligencję. To może być największe osiągnięcie ludzkości, więc powinniśmy do tego podejść z rozwagą.

- Przed sztuczną inteligencją czekają nas chyba jeszcze roboty, które które będą nam pomagać, np. zajmować się starszymi osobami albo wyprowadzać psy na spacer?

- Roboty powinny pomagać ludziom, a nie ich zastępować. Dlatego nie chciałbym, żeby nastąpiła przyszłość w której naszych dziadków czy babcie oddajemy do specjalnych zakładów, gdzie zajmują się nimi roboty. W takim scenariuszu wolałbym, żeby robot pomagał osobie starszej np. wstać z łóżka. Myślę raczej, że powinniśmy tworzyć algorytmy i maszyny, które będą pracować razem z ludźmi. Zastępowanie ludzi robotami ma sens w niektórych przypadkach, na przykład w niebezpiecznych zawodach, takich jak górnictwo. Powinniśmy pielęgnować nasze człowieczeństwo, a robot który opiekuje się osobą starszą jest jego zaprzeczeniem.

- Piękne i bardzo przemyślane wizje, ale czy nie zbyt optymistyczne? To jakaś techno-utopia. Nie boi się pan, że scenariusze tworzone przez osobę żyjącą w Krzemowej Dolinie, za wielkim złotym murem odgradzającym ją od rzeczywistości, są mało realistyczne?

- Wiem, że jest takie zagrożenie. Dlatego w Intelu mamy ponad 100 antropologów, socjologów i etnografów, którzy wyruszają w teren, mieszkają w różnych państwach z różnymi ludźmi i gromadzą dane. Bo ma pani absolutną rację - zbyt łatwo jest wpaść na pomysł który rozwiąże problemy moje i grupki moich znajomych, ale już nie ludzi mieszkających w Indiach, Wenezueli czy Australii. Rozumienie ludzi: czego się boją, na co czekają, co sprawia im radość, po prostu jak żyją i czego od życia oczekują - to musi być punkt wyjścia. I to dla rozwoju jakiejkolwiek technologii. Technologia to wspaniałe, magiczne narzędzie. Używajmy go więc tak, żeby rozwiązać jak najwięcej problemów ludzi na ziemi, a nie nas, techno-entuzjastów.

Więcej o: