Pierwsze PlayStation zadebiutowało w 1994 roku. PlayStation 2 w 2000. Na PlayStation 3 trzeba było czekać sześć lat, do 2006. Przerwa pomiędzy PlayStation 3 a PlayStation 4 wynosiła jeszcze więcej, bo PS4 trafiło na rynek w 2013. Nieco krótsze, acz podobne odstępy notował Microsoft. Xbox swoją premierę miał w 2001 roku, jego następca, Xbox 360, w 2005, ale już Xbox One - w 2013 roku. Ten klasyczny podział na generacje powoli zanika, a według Microsoftu ta obecna może być ostatnią jaką znamy.
Podział na generacje miał swoje oczywiste zalety. Konsole były sprzętem na lata, nie trzeba było wymieniać podzespołów jak na pececie, gra wydana w 2005 roku działała na tym samym PS2, które kupiło się w 2000. A poza tym każdy nowy sprzęt oznaczał postęp, znaczący skok grafiki i technicznych możliwości. Tak było.
Różnica pomiędzy PS4 a PS3 czy Xboksem One a Xboksem 360 jest oczywiście zauważalna i widoczna, ale nie ma takiej graficznej przepaści jak w przypadku przesiadki np. z PS2 na PS3. Kolejne modele konsol nie są rewolucją, a raczej ewolucją.
PlayStation 4 i Xbox One Sony/Microsoft
I tak już będzie, prognozuje Microsoft. Mogliśmy się tego domyślać, patrząc na działania gigantów, ale teraz powiedziane jest to niemal wprost. W rozmowie z serwisem Engadget Aaron Greenberg stwierdził, że przyszłość konsol to brak generacji. Czyli coś, co dzieje się teraz. Zarówno Sony jak i Microsoft wypuszczą w przyszłym roku nowe, mocniejsze modele PS4 i Xboksa One. Od starszych wersji będą różniły się podzespołami, ale nie grami - obie firmy, przynajmniej teraz, zapewniają, że gra kupiona na PlayStation 4 Neo (kodowa nazwa nadchodzącego w 2017 roku modelu) ruszy też na słabszym, starszym i "zwykłym” PS4; podobnie będzie na Xboksie One. Tytuły na mocniejszych konsolach będą prezentowały się korzystniej, ale nie będzie to gigantyczna różnica.
Przy podziale na generacje nie było to możliwe - bardzo szybko zrezygnowano z pomysłu, by gry z PS2 działały na PS3, a dziś tylko nieliczne gry z Xboksa 360 trafiają na Xboksa One. Podobnie jest na PlayStation 4 - to Sony wybiera, w jakie tytuły z PS2 można zagrać na PS4, a te z PS3 pojawiają się tylko w odświeżonych, ulepszonych wersjach (a więc nie każde). Jest jeden haczyk: trzeba je najpierw kupić. Ponownie. Płyta "na starą konsolę” nie będzie odczytana na nowej.
W przypadku braku generacji ma się to zmienić. Microsoft o kolejnych modelach Xboksa mówi, że to "rodzina urządzeń”. Brzmi znajomo? Tak samo jest przecież na pececie czy na rynku smartfonowym. "Stare” aplikacje uruchomią się na każdym kolejnym nowym telefonie, ale w drugą stronę to już nie działa - nie odpalimy wielu nowych programów na telefonie sprzed paru lat. W przypadku gier to naprawdę duży plus, bo do zbieranej przez lata kolekcji będzie można powrócić, bez wydawania pieniędzy drugi raz.
Microsoft i Sony chcą, by podobny model funkcjonował na rynku konsolowym. Koniec z czekaniem na nową konsolę pięć, sześć lat. Lepsza, mocniejsza wersja pojawiać się będzie co jakiś czas - kto chce być na bieżąco i mieć ładniejszą grafikę kupi, kto nie: pozostanie na starszym. Co ile? Przerwa między PS4 a PS Neo i Xboksem One a Project Scorpio wyniesie cztery lata, ale możemy się domyślać, że w przyszłości czekać będziemy krócej. Mniej więcej tyle, co na nowy model iPhone'a.
Xbox One S fot. Xbox/YouTube
Ta zmiana to prawdziwa rewolucja na rynku konsol, wszak kończy się jedna z największych zalet: że to urządzenie na lata. Owszem, niby stary sprzęt ma służyć i być wspierany długo, ale sam fakt, że na rynku obecny jest mocniejszy egzemplarz to dobry argument za przesiadką. Konsole będą więc jak pecety. Z drugiej strony, trudno dziwić się Sony i Microsoftowi, że chcą zarabiać tak jak producenci kart graficznych czy smartfonów - nikogo nie szokuje fakt, że nowe telefony czy komputerowe podzespoły kupuje się co 1-2 lata, więc obie te firmy liczą, że konsolowi użytkownicy będą robić podobnie. I patrząc na zainteresowanie Neo czy Project Scorpio (nazwa kodowa nowego Xboksa) jest to możliwe.
O końcu podziału na generacje mówi się od dawna, jednak wcześniej przewidywano, że nowe wersje konsol nie będą się ukazywały, bo gry będzie można odpalać niemal na wszystkim, dzięki streamingowi. Chmura w branży gier to jednak wciąż przyszłość. Zamiast kroku do przodu mamy powrót do korzeni. Czyli pecetowe rozwiązanie.