Ostatnie wyboru prezydenckie w USA ukazały ciemną stronę mediów społecznościowych i internetowych. Część internautów nie potrafi bowiem trzeźwo ocenić, czy informacja umieszczona na jakimś portalu jest prawdziwa.
Czytaj też: Czy wygrana Trumpa oznacza katastrofę dla Polski?
Google postanowił wypowiedzieć wojnê stronom, które podszywają się pod serwisy informacyjne. Zamierza to zrobić odcinając je od możliwości wyświetlania reklam.
Chodzi o strony publikujące nieprawdziwe informacje, fałszywe oświadczenia, ukrywające informacje o autorze i właścicielu serwisu.
- wyjaśnił rzecznik Google cytowany przez The Verge.
Washington Post zwraca uwagę na szczególną aktywność fałszywych stron podczas wyborów. W mediach społecznościowych takich jak Twitter krążyły dziesiątki zupełnie zmyślonych, ale ważnych dla odbiory wiadomości.
Fałszywa informacja Fot. Twitter
Sporo z fałszywych serwisów popierało w publikowanych treściach Donalda Trumpa. Powyżej widzimy cytat z portalu 70news. Według niego prezydent elekt zdobył większość głosów zarówno w wyborach bezpośrednich, jak i elekcyjnych. To nieprawda - na Clinton zagłosowało więcej obywateli USA, ale system wyborczy oparty jest na głosach elektorskich.
Ślady nie prowadzą jednak do osób wspierających Trumpa, ale grupy hakerów z Macedonii. Ich jedynym celem jest publikowanie kontrowersyjnych treści i zarabianie na wyświetlonych reklamach. Nie jest oczywiście wykluczone, że tego typu serwisy są finansowane przez polityków.
Zobacz także WIDEO: Zamieszki w USA. Amerykanie sprzeciwiają się wygranej Donalda Trumpa