W najnowszej aktualizacji macOS Sierra 10.12.2, oprócz licznych poprawek związanych z wadliwym działaniem iCloud, Apple postanowiło usunąć jedną z kanonicznych funkcji tego systemu, czyli prognozowanie czasu pracy na baterii. Do tej pory każdy mógł sprawdzić na górnej belce systemu, ile pozostało mu czasu do rozładowania baterii w jego komputerze. Teraz ta funkcja znika.
Dlaczego Apple usuwa funkcję, którą znajdziemy w niemal każdym systemie operacyjnym i mobilnym, ale już nie w macOS? Jest to pokłosie problemów z baterią, jakie mają niektóre nowe MacBooki. Od ponad miesiąca posiadacze nowych komputerów Apple zgłaszają, że pomimo reklamowanego czasu działania na ładowaniu mającego sięgać nawet do 10 godzin, w rzeczywistości bateria wytrzymuje znacznie krócej: 3-6 godzin.
Czytaj też: Apple może sprawić, że wszyscy zapomną o Netflixie
Sęk w tym, że Apple jak na razie nie ma dobrego rozwiązania dla tego problemu, za to postanowiło uszczęśliwić swoich użytkowników nieco na siłę. Ponieważ system operacyjny źle wyliczał czas pracy na baterii, przez co wprowadzał w błąd co do długości działania na jednym ładowaniu, Apple zdecydowało się go usunąć. Nieco na zasadzie, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Problemem jest software, który nie jest w stanie dokładnie obliczyć poboru energii przez nowe procesory, które w dzisiejszych czasach potrafią regulować ten pobór w zależności od potrzeb i tego, co w danym momencie robi użytkownik na komputerze. Mniejsza jednak o to, gdyby wspominany licznik pokazywał, że jest mniej czasu niż w rzeczywistości. Niestety, w tym przypadku pokazywał więcej czasu, niż w rzeczywistości bateria w nowych Makach mogła zapewnić. Apple więc z sobie właściwym wdziękiem postanowiło po prostu usunąć ten wskaźnik.
I właściwie Apple na pewnym poziomie ma rację. Wprowadzający w błąd licznik mógł powodować nic, tylko frustrację użytkowników. Rzecz w tym, że jego usunięcie nie rozwiązuje najważniejszego problemu, a wiec krótkiego czasu działania na baterii. Przy okazji wygląda to tak, jakby Apple chciało zamieść ten problem pod dywan. I choć bez wyliczania czasu żyć można, przecież dalej będziemy mieć informację o procentowym stanie naładowania baterii, to jednak pewien niesmak pozostaje. Apple zamiast spróbować poprawić software, postanowił się tej funkcji pozbyć, a użytkownikom zostawił szacowanie czasu na podstawie procentów.
Choć w sumie nie ma co się dziwić, Apple tworzy swoje produkty w myśl filozofii: my wiemy lepiej od was, czego potrzebujecie.
Zobacz też: Oto iPhone 7. Apple pokazało swój najnowszy smartfon